Krucyfiks (2017) - recenzja


Reżyseria: Xavier Gens
Scenariusz: Carey Hayes, Chad Hayes
Kraj produkcji: Wielka Brytania, Rumunia
Rok: 2017
 
 Opis fabuły:









Opis Fabuły: Do więziennej celi trafia ojciec Anton, ksiądz, skazany za zabójstwo opętanej zakonnicy, nad którą sprawował egzorcyzmy. Jego sprawą interesuje się zdolna dziennikarka śledcza Nicole Rawlins. Reporterka nie przepuści żadnej okazji, aby pokazać światu daleko idące nieprawidłowości w działaniu organizacji kościelnej. Nicole wyrusza w podróż do niewielkiego miasteczka w odległej Rumunii, gdzie miały miejsce tajemnicze zdarzenia. Na miejscu okazuje się, że sprawa jest jeszcze bardziej skomplikowana niż wydawało się to na początku, a atmosfera zagęszcza się z każdą minutą. Dziennikarka dąży do poznania prawdy. Czy duchowny rzeczywiście zamordował chorą psychicznie osobę, czy też przegrał walkę z demoniczną obecnością? 
 Brytyjsko-rumuński horror jest dziełem twórców "Annabelle" i "Obecności". Za reżyserię odpowiada Xavier Gens. W obsadzie zobaczymy Sophie Cookson, Corneliu Ulici, Brittany Ashworth, Matthew Zajac, Florian Voicu i innych.  Film był kręcony w Bukareszcie i Sighişoarze (Rumunia). Według mnie dość ciekawa koncepcja ukazania egzorcyzmów i walki egzorcystów z demonami.  Film oparty na prawdziwych wydarzeniach tak jak np klasyk "Egzorcysta". Tylko czy aby to nie jest kopia? Zerżnięcie pomysłu, idei filmu z poprzednich lat do teraźniejszości? Według mnie tak. Nie ma tu według mnie nic nowego. Takiego powiewu świeżości. Coś zaskakującego. Czegoś co przykułoby na nowo uwagę widza. Brakuje tego "czegoś". To nie jest już przesycony kinowymi efektami specjalnymi horror.  Nie zawsze egzorcyzmy w filmach jak i zakończenie filmu musi kończyć się happy endem. Film trzyma w napięciu, aczkolwiek według mnie nie przejdzie do klasyku kina grozy jak np "Egzorcysta" czy "Egzorcyzmy Emily Rose".  Nie budzi w widzu tej nuty grozy i ciekawości, jaką daje groza i tajemniczość filmu grozy... zbyt dużo Szybkich zwrotów akcji. Myślałem, że to będzie coś takiego efekt "Wow!" jak w kinie, lecz niestety się przeliczyłem. Czułem niedosyt i lekki niesmak po obejrzeniu tego filmu w kinie... Mam nadzieję, że powstaną kiedyś lepsze horrory o opętaniach.  Tymczasem daję filmowi takie.... hmmm... 4/10. Według "Filmwebu" jest to ocena 4,9, więc nie jest to rewelacja. Takki lekki "gniot" z tego filmu.... No, ale jak komuś się taki podoba film to możecie sobie oglądnąć "Krucyfiks". Pozdrawiam. :D






  





  

Komentarze

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

A Knight's War (2025) - Recenzja

Autopsja Jane Doe (The Autopsy of Jane Doe) 2016 - recenzja

Wpływ kina grozy na muzykę metalową - autorski artykuł