Piglet (2025) - Recenzja


Fabuła: Grupa przyjaciółek przyjeżdża na wypoczynek do domku w lesie. Nie wiedzą, że po lesie grasuje seryjny morderca w świńskiej masce.

Opinia: Zaledwie początek roku 2025, a tutaj już mamy solidnego kandydata do najgorszego horroru roku, jeśli nie wogóle całej dekady. Jeśli oglądaliście "Puchatek: Krew i miód" i uważacie to za dziadowski horror, to uwaga, bo przychodzi Piglet z piwem i karze wam je potrzymać. Film kompletnie niepotrzebny i nie wnoszący niczego do kina grozy, gra aktorska wogóle nie istnieje, bo takowa już nawet w nie jednych polskich paradokumentach bywa lepsza, postacie totalnie kartonowe, pozbawione charakteru. Sceny śmierci to też jakaś totalna porażka, bo większość ma jednakowy komputerowy efekt rozbryzgu krwi stworzony przez jakieś AI. Mało tego, w wielu scenach nie ma efektów dźwiękowych. Na przykład gościu strzela w nogę jednej z bohaterek i wogóle nie słychać wystrzału, tylko pojawia CGI'owa rana na nodze + chwilę po dostaniu z dwururki w nogę biegnie normalnie dalej, tylko zaledwie lekko kulejąc xD. Antagonista natomiast to nie jest zwyczajny seryjny morderca z maską świni na głowie, bo gdy siedział w więzieniu, to jakiś szalony naukowiec zrobił na nim eksperyment, przez który ten się stał nieśmiertelny, jakich ran by mu się nie zadało. Ta, no to jedna z bohaterek obala na końcu filmu tą tezę i urąbuje prosiakowi jego łeb i film się kończy. Fajne chociaż to, że nie puścili oczka w stronę widza, podpowiadając, że te wielkie bydle powróci w następnym filmie. Z innych rzeczy, to zauważyłem, że twórcy chyba lekko próbowali się bawić nawiązaniami do innych horrorów. Chociaż Piglet sam w sobie odrobinę mi się skojarzył z Jasonem Voorheesem, bo też odporny na wszelkiej maści obrażenia oraz na chwilę wkradł się klimat "Drogi bez powrotu" (oddająca się miłosnym uniesieniom w lesie para) oraz dostaliśmy motyw szalonej rodziny, co to z kolei może skojarzyć się z Teksańską masakrą piłą mechaniczną. Niby spoko, gdyby nie to, że cały film to jeden wielki badziew nakręcony za dwie cebule i jednego ziemniaka. Jeśli czekacie na Pigleta, to z całego serca odradzam, chyba że lubicie oglądać takie taniochy (co kto lubi).

Moja ocena tego filmu to 1/10. Zastanawiałem się nad dwójką, ale ooo nieee, to nawet na dwójkę nie zasłużyło.

Karol D. 

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

A Knight's War (2025) - Recenzja

Autopsja Jane Doe (The Autopsy of Jane Doe) 2016 - recenzja

Wpływ kina grozy na muzykę metalową - autorski artykuł