Syndrom Pinocchia (1996) - Recenzja


Fabuła: W deszczowy dzień, w Tampa na Florydzie, podczas rutynowej kontroli zatrzymany zostaje prawie na gorącym uczynku (podczas zakopywania zwłok) seryjny morderca. Przez wiele lat wymiar sprawiedliwości nie może zebrać obciążających go dowodów winy. Zostaje skazany na karę śmierci tylko za jedno morderstwo - morderstwo swojego syna. Młoda pani adwokat ze wszystkich sił próbuje ocalić mu głowę. Chce przekonać sędziów o zmianie wyroku na dożywotnie więzienie. Bez skutku, termin egzekucji jest już wyznaczony. Przez przypadek do biura pani adwokat trafia Pinocchio - drewniana zabawka pozostawiona przez mordercę. Lalka trafia do jej domu, wprost w ręce małej córeczki Zoe...

Opinia: Kolejna recenzja, w której tym razem omówię dla was horror o drewnianej laleczce Chucky. No może prawie laleczce Chucky, bo jednak różni się od niej tutaj motywem o podłożu psychologicznym. Sam film w mojej ocenie wypada dosyć ciekawie. Jedyne co to przez ponad połowę nie dzieje się nic, tylko w strasznie ślamazarny sposób zostaje budowane napięcie z krótkim przerywnikiem na egzekucję, która zostaje wykonana mordercy swojego syna. Niby to było tylko krzesło elektryczne, ale scena została całkiem dobrze zrealizowana, bo aż było czuć ten przechodzący przez gościa prąd. O wiele lepiej wypada druga połowa produkcji, gdyż między innymi dochodzi tam do całkiem niezłego twistu. Muszę przyznać, że obrany tam został interesujący kierunek. Zdecydowanie wynagrodziło mi to nudę w pierwszej połowie filmu. Czy polecam "Syndrom Pinocchia"? Tak. Jak najbardziej warto rzucić okiem, jeśli nie macie nic innego do oglądania.

Moja recenzja to 5+/10.

Karol D. 

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

A Knight's War (2025) - Recenzja

Autopsja Jane Doe (The Autopsy of Jane Doe) 2016 - recenzja

Wpływ kina grozy na muzykę metalową - autorski artykuł