"Telefon Pana Harrigana" ze zbioru opowiadań "Jest Krew..." Stephena Kinga - recenzja


„Telefon Pana Harrigana” Stephena Kinga to nowela, która łączy w sobie cechy powieści obyczajowej, opowieści o dojrzewaniu i subtelnego horroru, w którym element nadprzyrodzony wkracza do codziennej rzeczywistości stopniowo, niemal niezauważalnie. Narratorem jest Craig, chłopak z małego miasteczka, który jako nastolatek podejmuje się pracy dla starszego, niezwykle bogatego i nieco ekscentrycznego pana Harrigana – emerytowanego przedsiębiorcy o ostrym umyśle i twardych zasadach. Początkowo Craig pomaga mu w drobnych pracach, czyta na głos gazety, dotrzymuje towarzystwa. Z czasem ich relacja nabiera głębszego wymiaru – Harrigan staje się dla chłopaka kimś w rodzaju mentora, a może nawet przyjaciela, choć różnica wieku i statusu społecznego sprawia, że więź ta jest asymetryczna. Punktem przełomowym staje się moment, w którym Craig wygrywa na loterii pewną sumę pieniędzy i postanawia kupić Harriganowi nowoczesny telefon komórkowy – wówczas technologiczną nowinkę. Ten z pozoru zwykły gest nie tylko wprowadza starszego mężczyznę w świat nowoczesnej komunikacji, ale też staje się początkiem wątku, który po śmierci Harrigana nabiera złowieszczej wymowy.

Po pogrzebie Craig – zmagający się z żalem i poczuciem pustki – wrzuca telefon do trumny przyjaciela, traktując go jako symbol łączności między nimi. Ku jego zaskoczeniu, kontakt nie urywa się – wiadomości i połączenia zaczynają generować odpowiedzi, które, choć lakoniczne i czasem niezrozumiałe, sugerują, że Harrigan w jakiś sposób wciąż odbiera sygnał. King wprowadza tu motyw technologii jako narzędzia przekraczającego granicę między życiem a śmiercią, ale robi to w sposób oszczędny i wyważony, stawiając na atmosferę niepokoju, a nie na epatowanie grozą. Telefon staje się dla Craiga nie tylko narzędziem do pielęgnowania wspomnień, ale też środkiem, którego użycie wiąże się z realnymi konsekwencjami – w tym z podejrzeniem, że Harrigan, nawet po śmierci, może „pomóc” w eliminacji osób stanowiących dla Craiga zagrożenie lub problem.

Tematycznie „Telefon Pana Harrigana” porusza kilka istotnych kwestii. To opowieść o dorastaniu w cieniu silnej, dominującej postaci, o wdzięczności i lojalności, ale też o cienkiej granicy między pomocą a manipulacją. Harrigan, choć potrafi być ciepły i hojny, ma w sobie chłód biznesmena, dla którego lojalność jest walutą, a długi – zobowiązaniem, które należy spłacić. Craig natomiast uczy się, że każda więź, nawet ta najbliższa, może nieść w sobie nierównowagę sił. King podejmuje także refleksję nad rolą technologii – pokazuje, że telefon, z jednej strony symbol nowoczesności i łączności, może stać się narzędziem izolacji, źródłem obsesji i kanałem, którym do naszego życia przedostaje się coś, czego nie potrafimy kontrolować.

Pod względem stylu nowela utrzymana jest w charakterystycznym dla Kinga tonie – narracja pierwszoosobowa wciąga czytelnika w świat wspomnień Craiga, język jest prosty, lecz sugestywny, a dialogi brzmią naturalnie. Autor potrafi oddać atmosferę małego miasteczka, w którym życie toczy się spokojnym rytmem, a wszelkie odstępstwa od normy są natychmiast zauważane. Mistrzowskie jest stopniowe budowanie napięcia – pierwsze kilkadziesiąt stron mogłoby uchodzić za czysto obyczajową historię o niezwykłej przyjaźni, dopiero później pojawiają się drobne sygnały, że dzieje się coś więcej. King unika dosłownych opisów zjawisk paranormalnych, pozostawiając przestrzeń dla wyobraźni czytelnika i dla interpretacji – czy to naprawdę Harrigan odpowiada z zaświatów, czy może Craig, pogrążony w żałobie, nadinterpretuje przypadkowe zdarzenia?

Mocnymi stronami „Telefonu Pana Harrigana” są wiarygodna psychologia postaci, wyważone tempo narracji oraz subtelne przejście od realizmu do grozy. King skutecznie łączy wątki emocjonalne z nadprzyrodzonymi, przez co historia działa na kilku poziomach – jako opowieść o stracie i dorastaniu, jako moralitet o konsekwencjach nieprzemyślanych działań oraz jako przypowieść o tym, że pewnych drzwi lepiej nie otwierać. Słabszym punktem może być dla niektórych przewidywalność finału – czytelnicy obeznani z twórczością Kinga szybko domyślą się, w jakim kierunku rozwinie się fabuła. Postacie drugoplanowe, poza Harriganem i Craigiem, są naszkicowane dość pobieżnie i pełnią głównie funkcję tła, co może zostawić niedosyt u odbiorców oczekujących rozbudowanego obrazu społeczności.

Mimo tych drobnych zastrzeżeń „Telefon Pana Harrigana” pozostaje udanym przykładem krótszej formy w dorobku Kinga – zwartej, klimatycznej i pozostawiającej w czytelniku lekki niepokój na długo po lekturze. To historia, która bardziej niż straszyć, skłania do refleksji nad tym, jak cienka bywa granica między światem żywych a umarłych, jaką cenę płacimy za zbyt łatwe korzystanie z nieznanych możliwości technologii i jak często motywujemy swoje decyzje wdzięcznością, która bywa podszyta poczuciem długu. Dla miłośników Kinga będzie to lektura satysfakcjonująca, dla nowych czytelników – przystępny wstęp do jego stylu, a dla każdego – przypomnienie, że nawet najmniejszy, najbardziej codzienny przedmiot może stać się narzędziem w rękach czegoś, czego lepiej nie budzić.

~Smiley~

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Popeye: The Slayer Man (2025) - Recenzja

A Knight's War (2025) - Recenzja

Autopsja Jane Doe (The Autopsy of Jane Doe) 2016 - recenzja