Wielki kierowca (2014) - Recenzja
Fabuła: Zgwałcona pisarka postanawia zemścić się na swoim oprawcy.
Opinia: Opis fabuły brzmi, jak żywcem wyciągnięty z "I Spit On Your Grave" i nawet myślałem, że to będzie poprostu jakaś zżynka, tylko nieco uboższa niż oryginał. Ale potem rzuciło mi się w oczy, że to film na podstawie opowieści Stephena Kinga wydanej w 2010 roku. Czyli wychodzi na to, że to mistrz horroru musiał zainspirować się filmem "Pluję na twój grób". W każdym razie mamy główną bohaterkę, która zostaje brutalnie skrzywdzona przez wielkiego jak dąb typiarza, przez co ledwo uchodzi z życiem. Gdy już w miarę dochodzi do siebie, postanawia się zemścić na zwyrodnialcu. W trakcie jego poszukiwań na jaw wychodzą nieciekawe fakty na temat jego rodziny. Nie będę może za dużo zdradzał, bo wiązało by się to z ujawnieniem ważnych twistów. Tak więc opowiem, jak się bawiłem na tym dreszczowcu. No więc nie było jakiejś wielkiej chały. Ot typowy dla tego podgatunku film, w którym kobieta zostaje skrzywdzona, a następnie dokonuje zemsty. Zarówno sama krzywda, jak i zemsta nie były czymś spektakularnym. A już napewno nie było to tak brutalne, jak w remaku "Bez litości" z 2010 roku, gdzie to z Jennifer Hill rządza zemsty się wręcz wylewała. A tutaj poprostu kobieta załatwiła sprawę za pomocą pistoletu. Lecz niestety mam z tą produkcją problem taki, że się niesamowicie ciągnęła, a jej środek lekko mnie wynudził. Ciekawie napisana została główna bohaterka, bo nie dość że miała swój charakter, to jeszcze... Cierpiała na zwidy? Nie raz u jej boku pojawiały się jakieś babcie, których normalnie tam nie ma xD. Szkoda, że nie wyjaśnili zo co chodzi z tymi babciami, skąd się one tam biorą. Ona je sobie wyobraża, czy cierpi na schizofrenię + kim te babki są? Dziwne to. Podsumowując, to film jest raczej średniakiem. Nie zmroziło, ale też nie zagrzało.
Moja ocena to 5/10.
Karol D.
Komentarze
Prześlij komentarz