The Cursed (2021) - Recenzja
Fabuła: Pod koniec XIX wieku mężczyzna przybywa do odległej wioski, aby zbadać atak dzikiego zwierzęcia, ale odkrywa znacznie głębszą i złowrogą siłę, która terroryzuje dwór i jego mieszkańców.
Opinia: Na dzisiaj recenzja horroru ludowego, który opowiada o cygańskiej klątwie rzuconej na mieszkańców dworu, po tym jak grupa wędrowców została brutalnie wymordowana. Od tamtego momentu dzieci mieszkańców miewają koszmarne sny, które zawsze sprowadzają ich do miejscowego stracha na wróble i zakopanym u jego stóp przeklętym przedmiotem. Wkrótce rzecz zostaje wykopana, co rozpoczyna łańcuch tragicznych wydarzeń. Muszę przyznać, że od pierwszych minut produkcja prezentuje się niezwykle interesująco. Mroczny, gęsty klimat, jak na folk horrory przystało, a do tego ciężka muzyka grana na skrzypcach, czy innym kontrabasie to coś, co już jest wizytówką tego podgatunku. Aktorsko film też dobrze wypada, a w dodatku dostajemy kilka mocniejszych scen, które jeżą włos na głowie. Napewno można wyróżnić tutaj sekwencję, podczas której doszło do brutalnego napadu na cyganów. Przez kilka minut oglądamy z jednego ciągłego ujęcia, jak obóz wędrowców jest niszczony, a tamci są wybijani. Mocna, złowieszcza scena. Ale niestety bez wad się nie odbyło. "The Cursed" trwa niecałe dwie godziny i ojj, można odczuć ten metraż, gdyż momentami film lekko się ciągnie. Ale nie ujmuje mu temu, że jest poprostu dobry. Bez fajerwerków, ale nadal godny uwagi. Polecam nadrobić, jeśli lubicie folk horrory.
Moja ocena to 6+/10.
Karol D.
Komentarze
Prześlij komentarz