Bez litości 3 (2015) - Recenzja
Fabuła: Jennifer Hill kilka lat po wydarzeniach z pierwszej części uczęszcza na terapię grupową dla ofiar gwałtu. Poznaje tam niejaką Marle, z którą się zaprzyjaźnia. Nowo poznana koleżanka jakiś czas później zostaje zgwałcona i zamordowana, a pisarka postanawia pomścić kobietę. Zemsta nie kończy się na oprawcy Marly, ale także Jennifer zamierza dokonać jej na innych sprawcach tych zwyrolskich czynów.
Opinia: W tej części "Bez litości" dostajemy małą zmianę koncepcji. Nie mamy kolejnej głównej bohaterki, na którą napadają bandziory, po czym ta się na nich za ich okrutne uczynki mści, tylko powraca Jennifer Hill, która przez to co przeszła, popadła w problemy psychiczne i uczęszcza na terapię. Żeby głębiej pokazać nam powagę sytuacji jej zdrowia psychicznego, to dostajemy kilka scenek, w których gdy jakiś facet zdaje się "zalecać" (że tak to ujmę) do niej, to ta wyobraża sobie, jak masakruje mu facjate. Akcja się zaostrza, gdy Marla zostaje zabita przez swojego byłego konkubenta. Od tej pory dostajemy kilka dość soczystych scen, w których bohaterka rozwala jednego zboka po drugim i nie które sceny potrafią być grube, jak na przykład ta z przecięciem na pół zaganiacza a następnie rozerwaniem go... O matko. Tak swoją drogą to zauważyłem, że każda część "I Spit On Your Grave" zawiera scenę z masakrowaniem narządów wiadomych 😑. Oni chyba jakiś fetysz tam mają. No i jest jeszcze segment, w którym kobieta wybiega z motyką na słońce i rzuca się na wielkiego karka z siłowni i gdyby nie policja, to by było z nią marnie. Więc i tych głupszych momentów też nie brakuje. Podsumowując, to trzecia część "Bez litości" jest dosyć fajnym filmem. Dzieje się nie mało, no i zmiana koncepcji też na plus, bo czasem trzeba odświeżenie wnieść, prawda?
Moja ocena tego filmu to 7+/10. Polecam dla miłośników makabry, bo bywa soczyście.
Karol D.
Komentarze
Prześlij komentarz