Martwe zło (1981) - Recenzja


Fabuła: Młody student Ash Williams wraz ze swoimi przyjaciółmi przyjeżdża na wypoczynek do domu w górach. Na miejscu znajdują mityczną księgę umarłych, Necronomicon oraz tajemnicze taśmy z nagranymi na nie inwikacjami. Po odtworzeniu ich grupę przyjaciół spotyka marny los, gdyż zostaje uwolniony demon, który urządza polowanie na ich dusze.

Opinia: Ah pierwsza, oryginalna część Martwego zła. Cóż to za kawał genialnego horroru. Produkcja pełna groteskowych scen, gdzie  w jednej z nich na przykład opętana kobieta odgryza sobie rękę, wydając przy tym z siebie popieprzone odgłosy, jak by się kluskami śląskimi krztusiła. Czy też scena, w której Ash próbował spalić księgę... Holi shit, co za poschizowana scena. A podobnych dziwacznych scen w tym filmie nie brakuje. Nie będę więcej spoilerował, bo może jeszcze nie każdy obejrzał, mimo, że film swoje lata ma. Jeśli tak jest, to zachęcam do zobaczenia tego samemu. Film w dodatku nie zestarzał się nic, ale to już chyba urok filmów z przełomu lat 70/80, czyli starzeją się jak wino. Im starsze tym lepsze.

Moja ocena tego działa to 9/10. Mega dobra produkcja ❤️. 

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

A Knight's War (2025) - Recenzja

Autopsja Jane Doe (The Autopsy of Jane Doe) 2016 - recenzja

Wpływ kina grozy na muzykę metalową - autorski artykuł