„Egzorcysta” – William Peter Blatty (1971) - recenzja pierwowzoru literackiego



Gatunek: horror, powieść psychologiczna, thriller religijny
Liczba stron: ok. 350 (w zależności od wydania)
Tłumaczenie polskie: dostępne (różne wydania, m.in. Rebis, Amber)

Fabuła:

Powieść oparta jest luźno na autentycznym przypadku egzorcyzmu chłopca z Maryland w 1949 roku. W wersji Blatty’ego historia opowiada o 11-letniej dziewczynce Regan MacNeil, mieszkającej z matką – znaną aktorką Chris – w eleganckiej dzielnicy Georgetown w Waszyngtonie. Gdy Regan zaczyna zachowywać się coraz dziwniej – mówi obcymi głosami, ma napady agresji, lewituje – matka początkowo szuka pomocy u lekarzy i psychiatrów. Ale w obliczu coraz bardziej niewytłumaczalnych zjawisk, decyduje się zwrócić do Kościoła katolickiego. Tak do historii wkracza ojciec Damien Karras – jezuita i psychiatra zmagający się z kryzysem wiary – oraz legendarny egzorcysta, ojciec Lankester Merrin.

Blatty, zanim stał się pisarzem, był scenarzystą i jego doświadczenie filmowe silnie wpłynęło na styl książki. Język powieści jest konkretny, pełen dialogów, sceny są żywo opisane, często niemal „kinowe” w narracji. Ale mimo to, „Egzorcysta” to coś więcej niż tylko horror — to przede wszystkim głęboka opowieść o wierze, wątpliwościach, bólu, winie i sile miłości.

Szczególną uwagę przyciąga postać ojca Karrasa – tragiczna, złożona, ludzka. Blatty poświęca wiele miejsca jego rozterkom duchowym, co czyni powieść bardziej dramatem psychologicznym niż prostym straszydłem. Sam egzorcyzm (kulminacja książki) jest bardziej przerażający dzięki budowanej wcześniej atmosferze niż przez same opisy.
W odróżnieniu od filmu, który musiał skracać i upraszczać niektóre elementy, książka pozwala sobie na wolniejsze budowanie napięcia. Dziwne hałasy w nocy, powolna zmiana Regan, śledztwo, duchowa przemiana Karrasa – wszystko to rozwija się z namysłem i niepokojem. Sceny opętania są miejscami brutalne, ale nie skupiają się tylko na szokowaniu – są też symboliczne i metaforyczne.
„Egzorcysta” to nie tylko powieść o demonach. To książka o człowieczeństwie i duchowej walce. Każda z głównych postaci przechodzi przez osobisty kryzys: Chris traci kontrolę nad życiem i córką, Karras traci wiarę i zmaga się z żalem po śmierci matki, Merrin walczy z własnym zdrowiem i przeszłością. Regan – niewinna ofiara – staje się polem bitwy dobra i zła, które nie jest tylko religijne, ale egzystencjalne.

Blatty, sam będący głęboko wierzącym katolikiem, napisał „Egzorcystę” jako apologię wiary w świecie zdominowanym przez racjonalizm. I to czuć na każdej stronie.
Film Williama Friedkina z 1973 roku jest wierny książce, ale:

Książka zawiera więcej szczegółów o postaciach (szczególnie o Karrasie i Kindermanie).

Dużo głębsze są wątki teologiczne i psychologiczne.

Inaczej rozłożone są akcenty – książka nie skupia się tylko na szoku, ale też na cichym cierpieniu.

Zakończenie książki (bez spoilerów) ma mocniejszy wymiar duchowy i emocjonalny.

Ocena końcowa: 9/10

„Egzorcysta” Williama Petera Blatty’ego to jeden z najwybitniejszych horrorów literackich XX wieku.
To nie tylko opowieść o opętaniu, ale też o poszukiwaniu wiary w świecie, który się jej wyrzeka. Jeśli film cię przerażał, książka cię dotknie – głębiej i bardziej boleśnie. Nie dla każdego, ale dla fanów horroru i dobrej literatury – absolutna lektura obowiązkowa.

~Smiley~

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Popeye: The Slayer Man (2025) - Recenzja

A Knight's War (2025) - Recenzja

Autopsja Jane Doe (The Autopsy of Jane Doe) 2016 - recenzja