Hostel (2005) - Recenzja
Fabuła: Film opowiada historię dwóch szkolnych przyjaciół - Paxtona i Josha, którzy wspólnie z nowo poznanym Olim przemierzają Europę w poszukiwaniu niezapomnianych wrażeń. Koledzy zostają oczarowani opowieściami nieznajomego podróżnika o idealnym dla amerykańskich poszukiwaczy przygód miejscu na Słowacji, pełnym wschodnioeuropejskich kobiet tak samo zdesperowanych, co pięknych. Przyjaciele szybko dają się skusić i po przyjeździe na miejsce z łatwością nawiązują bliższy kontakt z egzotycznymi pięknościami Nataly'ą i Svetlaną. Początkowo świetnie się bawiąc, dwójka znajomych uświadamia sobie w końcu, że zostali uwięzieni w narastającej złem sytuacji, która może się zrodzić jedynie w najciemniejszym, najgłębszym i najbardziej chorym zakątku ludzkiego umysłu.
Opinia: Tym razem mam dla was recenzję czegoś nieco grubszego, czegoś, co klimatem może kojarzyć się z Piłą. Film ten rozpoczyna się całkiem niewinnie, bo mamy trzech ziutków, którzy włóczą się po Europie w poszukiwaniu przygód i za poradą nieznajomego gościa udają się w miejsce, w którym mieli by przeżyć raj na ziemi. No ponawijał im niezłego makaronu na uszy odnoście tego miejsca, aż mi się to skojarzyło z tym ekspedjentem z Ikei z filmu "Stolik kawowy". No i z początku po dotarciu tam mogło się wydawać, że gość nie bajerował i serio tam jest jak w bajce (nawet poznają tam jakieś lalunie karyny z którymi się zabawiają), ale niebawem się to okazuje, że to była podpucha, aby ich poprostu zwabić w to miejsce. Panowie tam zaczynają znikać jeden po drugim bez śladu i jak się okazuje, zostali oni częścią dość specyficznej wystawy, na której dziani ludzie płacą za możliwość dokonania na nich tortur. Nawet to stowarzyszenie zwie się "Elite Hunters" i nawet mają specjalną dziarę oznaczającą członkostwo w nim. To co się tam odpierdziela jest na maksa chore. Nie wiem, kto tam ma bardziej nasrane we łbie. Ludzie którzy zbijają kapitał na tym zwyrolstwie, czy zwyrole, którzy za to płacą? Oprócz tego głównego wątku, mamy jeszcze poboczny, króciutki wątek dziecięcego gangu, który rozrabia na ulicach Słowacji xD. Takie małe Michałki, a już na ludzi napadają. Jest tam też jedna bekowa scena, gdzie jeden ze zwyroli biegnie na gościa z piłą mechaniczną, ale się poślizguje, wypierdziela i przecina się tą piłą na pół 😅. Więc czasem można parsknąć śmiechem. Końcówka filmu też mocno satysfakcjonująca (jedynie mocno szkoda tamtej Japonki). Podsumowując, to strasznie polecam "Hostel", bo jest on cholernie dobry. Pokazuje on między innymi, na czym chory, spaczony mózg może być w stanie zbijać kapitał.
Moja ocena tego filmu to 9/10.
Karol D.
Komentarze
Prześlij komentarz