Year 10 (2024) - Recenzja
Fabuła: Po upadku cywilizacji nieliczni ocalańcy zostali zmuszeni do kanibalizmu. Młody mężczyzna musi stawić czoła brutalnemu plemieniu, które zamordowało jego ojca i ukradło lekarstwo, które ratuje życie jego dziewczyny.
Opinia: Na dzisiaj taka oto dość ciekawa tegoroczna produkcja, która wyróżnia się między innymi brakiem dialogów. Dokładnie tak. Nie usłyszycie w tym filmie absolutnie żadnej kwestii, nawet pół wyrazu, tylko jedynie dźwięki sapania, gdy postać się zmęczy, czy okrzyk bólu. Taki zabieg w mojej opinii jest jak najbardziej na plus. Zero zbędnego ględzenia, tylko historię opowiada to, co widzimy na obrazie. A natomiast sam film to opowieść o ludziach, którzy jako nieliczni ocalali po upadku cywilizacji. Nie wiadomo jednak, co do tego upadku doprowadziło, czy była to wojna, czy klęska żywiołowa. Tytuł filmu "Year 10" sugeruje nam, że akcja dzieje się 10 lat od wydarzeń, które przyczyniły się do zagłady ludzkości. Świat akcji, jak na postapokaliptyczne klimaty przystało, jest bez kompromisowy i bohaterowie muszą eksplorować teren w poszukiwaniu zapasów żywności oraz wyposażenia, które pozwoli im przetrwać kolejne dni. W filmie, jak to w produkcjach tego typu nie braknie również nie przyjaciół. W tym tutaj mamy bandę zbirów, u których narastający głód zmusił do kanibalizmu. Nie brakuje także momentów, które mogą przyprawić o nerwy. Przykładem jest scena z drącym japę na całe gardło chłopcem, którego główny bohater stara się uwolnić. Miałem ochotę wejść do tego filmu przez swój odbiornik i krzyknąć do niego, by zamknął mordę. Ale tak czy siak moje wrażenia na temat "Year 10" są jak najbardziej pozytywne. Bardzo dobrze bawiłem się przy tym filmie. Polecam zerknąć, gdyż uważam, że warto.
Moja ocena tego filmu to 7/10.
Karol D.
Komentarze
Prześlij komentarz