Koszmarne opowieści (1982) - Recenzja
Fabuła: Kilkuletni Billy zostaje ukarany przez ojca za czytanie komiksu. Chłopcu składa wizytę The Creep, gospodarz ze znanych mu historyjek obrazkowych.
Opinia + streszczenie: Dzisiaj mam dla was pierwszą, oryginalną część "Creepshow", czyli filmu składającego się z opowiadanych przez szkieletora The Creepa upiornych historyjek (czyli coś podobnego, jak kilka dekad późniejsza seria VHS). W filmie mamy pięć różnych historii, które tradycyjnie, jak przy VHSowej serii uraczę was omówieniem ich. No więc w pierwszej z nich mamy dzień ojca i kobietę, której ojciec od jakiegoś czasu jest nieżywy, idzie go odwiedzić na cmentarz. W między czasie się dowiadujemy, że gość był zwykłym starym despotą, który zawsze surowo opierniczał swoją córkę i na przykład w poprzednie swoje święto ostro ją skrytykował za to, że guzdrze się z jego tortem na dzień ojca. Nic tylko "gdzie mój tort, ja chcę mój tort, należy mi się, mała zdziro" i tona innych obelg. W końcu ta nie wytrzymała i tatulek zamiast tortu, dostał popielnicą w czerep, przez co zginął. No i babka siedzi tam na tym cmentarzu, robi swojemu wyrzuty, o to jak ją traktował. I co po chwili się dzieje? Wychodzi spod ziemi objedzony przez robale zombie tatuś, rozpoczynając swoją zemstę, domagając się tortu, którego nie dostał xD. Zabija kilkoro ludzi, a na koniec historyjki widzimy go, jak stoi z głową na tacy z powbijanymi świeczkami i mówi, że w końcu dostał swój tort. O matko xD. Historia dokończona, można iść spoczywać w spokoju dalej. Druga historyjka przedstawia niepełnosprytnego farmera, któremu na posiadłości ląduje meteoryt. Co robi gościu po zobaczeniu go? Dotyka go paluchami, a potem jeszcze te palce wkłada do japy, bo czemu nie. Co może pójść nie tak, prawda? No właśnie szybko go dopadają konsekwencje i ciało faceta, jak i cała okolica zaczyna porastać mchem, aż się nie zamienia w mechatego potwora i nie popełnia samobójstwa. Kolejna historia przedstawia faceta, do którego przychodzi mściwy mąż jego kochanki, a następnie zabiera go na plażę i zakopuje po szyję w piasku. Po chwili dowiadujemy się, że zrobił podobną czynność ze swoją żoną. Pozostawia tam ich i skazuje na śmierć. Jakiś czas później para kochanków nawiedza mściwuja w jego domu pod postacią topielców i urządzają mu to, co on urządził im. Oliwa sprawiedliwa. W kolejnej opowieści mam dwójkę ludzi, którzy pod schodami w collegu znajdują tajemniczą skrzynię. Próbując dobrać się do jej zawartości okazuje się, że jedt ona zamieszkała przez pokraczne zwierzę przypominające orangutana, które pożera jednego z pracowników. Kilka przecznic dalej mamy gościa, który ma zaborczą żonę. Akurat historia stara jak świat, czyli apodyktyczna, dominująca żonka i mąż pantoflarz, po którym tamta jeździ, jak po kobyle. Można tam parsknąć śmiechem, bo ta go piłuje, a typunio wyobraża sobie, jak ją zabija, na przykład strzela jej head shota, a ludzie wokół mu gratulują celności, bo trafił w sam środek czoła xD. Po chwili przychodzi do niego drugi z tamtych napadniętych przez diabła tasmańskiego pracowników i w tej chwili w głowie mężusia zdradza się szatański plan, aby wykorzystać stwora do pozbycia się swojej żony. Plan ten kończy się pomyślnie (ba, sam Henry'emu kibicowałem, by mu się udało, bo mieć taką żonę to horror xD). A następnie bierze skrzynie i wyrzuca ją do wody i koniec historii. Ostatnia piąta opowiastka jest o pewnym śliskim typie, którego karaczany zeżarły. Aż się opowieść o księciu Popielu przypomniała, tylko tamtego myszy zjadły. Ukarat najsłabsza historyjka ze wszystkich tych przedstawionych. A film kończy się, jak surowy ojciec tamtego dzieciaka z początku filmu, któremu wyrzucił komiks, zaczyna mieć silne bóle w gardle i okazuje się, że młody wytrzasnął sobie laleczkę voodoo i dziabie w nią szpileczką po szyi. No i pięknie, kara musi być 😅. I oto całe "Creepshow". Komedii-horror, który swoją konwencją zapoczątkował erę horrorów składających się z krótszych, często niekanonicznych historyjek. Jestem miłośnikiem takich filmów. Nie bez powodu to właśnie seria VHS jest moją ulubioną. Sam film też świetny. Polecam go, jeśli lubicie oglądać popaprane rzeczy.
Moja ocena tego filmu to 7/10.
Karol D.
Komentarze
Prześlij komentarz