Miasteczko, które bało się zmierzchu (2014) - Recenzja
Fabuła: Widmowy zabójca, to postać, która 60 lat temu na terenie Texarkany dokonywała makabrycznych zbrodni. Teraz po latach morderca wrócił kontynuować swoje krwawe żniwo. Jego sprawę będą niedoszła ofiara psychopaty i na postanawia go wystroić na własną rękę.
Opinia: Film, który może się ludziom w pewnych momentach skojarzyć z serią "Krzyk", gdyż też mamy dwóch zamaskowanych zabójców, którzy swoimi działaniami próbują nawiązać do filmu z lat '70, który opowiadał o mordercy sprzed lat. Wadą produkcji może być to, że opiera się na znanym schemacie. Czyli na przykład pierwsza scena, w której to młodzi kopulują ze sobą w samochodzie, po czym zostaje nam przedstawiony antagonista, który będzie dokonywał rzezi i zaciukuje faceta głównej bohaterki. Dalej kolejne morderstwa i próba dowiedzenia się, kim jest sprawca i jaką niesie za sobą przeszłość i aż dochodzimy do sceny kulminacyjnej, w której nasza final girl konfrontuje się z mordercami. Co może przełamywać ten schemat, to może to, że nasi wielbiciele juhy głównie za cel obierają sobie właśnie oddające się namiętności pary i że postacie w filmie nie są skrajnie głupie. Chociażby jedna babka wpadła na pomysł, by uciekać przed mordercą na czworaka przez wysoką trawę. Sposoby na morderstwa to z kolei prostota, gdyż są dokonywane za pomocą wielokrotnego pchnięcia nożem lub za pomocą broni palnej. Nie mniej nie ujmowało mi to w zabawie.
Moja ocena tego filmu to 5+/10. Nic, czego bym wcześniej nie widział, ale też nic tragicznego.
Karol D.
Komentarze
Prześlij komentarz