Nie z tego świata (2005 - 2020) - Recenzja serialu
Fabuła: Bracia Dean i Sam Winchesterowie już od najmłodszych lat wojują z siłami zła. W przeciągu całego serialu obaj bohaterowie odbywają podróż, w której przychodzi im stawić czoła najróżniejszym siłom ciemności, od zwyczajnych maszkar, których łowienie to dla nich codzienność, po najpotężniejsze sługi piekieł, archanioły czy w finałowy sezonie nawet... z samym Stwórcą.
Opinia: Oj zdecydowanie serial, który miał swoje lepsze, jak i gorsze momenty. Ale nawet ten tasiemiec, który wydawał się ciągnąć bez końca, końca doczekał. Doczekał on aż 15 sezonów, w którym to dodatkowo każdy taki sezon miał po około 20 odcinków. Istne szaleństwo. Oby tylko "Stamtąd" nie było tak rozciąganie i skończyła się cała ta historia tak na powiedzmy 5 sezonie. A "Supernatural" było mocno przeciągnięte. Jeden zeson mógł na spokojnie zostać w 10 odcinkach. Resztę uważam za zbędne palenie czasu, które nie wnosi nic większego do fabuły. Wadą też są moim zdaniem pokraki, byty oraz bóstwa przedstawione w serialu. Dosłownie wszystko ma tam postać humanoidalną. Wampiry czy demony jeszcze spoko, jako że demony opętują ludzi (w tym serialu anioły też to robią swoją drogą xD). Ale jak widzę, że na przykład taki lewiatan, czy wendigo jest przedstawione jako humanoidalna postać, to mnie to ziębi. Lewiatany jedyne co mają, to efekt komputerowy jakiegoś pyska wylatujący co jakiś czas ludziom z mordy. A tak niczym się nie różni od na przykład heroldów piekła. To i to jedyne co robi, to miota za pomocą telekinezy Winchesterami o ścianę. Choć co do wendigo, to całkiem dobrze akurat zostaje przedstawiony 2 odcinku 1 sezonu. I wogóle 1 sezon uważam pod względem efektów czy charakteryzacji za najlepszy. Bo niestety im dalej w las, tym bardziej twórcom się chyba nie chciało robić lepszych efektów tych maszkar. Nawet wielki Final Boss, czyli Stwórca/Bóg/Ojciec Niebieski jedyne co, to w jednej scenie połyskiwał jaskrawym światłem. Serial pełen absurdu i scen, w których jedyne co człowiek ma na twarzy to XD. Sam i Dean oczywiście sami nie nie przedzierają się przez ten serial, ponieważ z czasem dołącza do nich anioł Castiel, czy też uzyskują drobne wsparcie przez Króla Demonów Crowleya. Podsumowując, to serial ciekawy i z zainteresowaniem śledziłem każdy sezon i oglądałem każdy odcinek. Ale teraz po latach, jak się tak zastanawiam, to tego było poprostu za dużo. Za plus jednak muszę uznać finał tego piętnastosezonowego tasiemca, w którym to Sam i Dean sprzeciwili się woli Bożej i nie chcieli, by ich życie układało się według boskiego planu, tylko sami chcieli być panami swojego losu. To rozgniewało Stwórcę i zaczął sprawdzać zagładę na wszystkie stworzone przez siebie światy. Ale ta... Jednak nawet boski stwórca został powstrzymany przez braci Winchester, co sprawiło, że stali się ludźmi, którzy dokonali żywota na swoich warunkach, wychodząc poza schemat narzucony im przez Boga. Finał więc uważam za mocny. Nie będę więcej się rozpisywał na temat Supernatural, bo bym materiał na małą książkę był bym w stanie napisać, jak bym miał wszystko rozłożyć na czynniki pierwsze.
Moja ocena tego serialu to 5+/10. Wyku***ście długi i miejscami leniwie wykonany, ale co się przy nim za swego czasu wybawiłem, to moje 😊.
Karol D.
Komentarze
Prześlij komentarz