Slasher Party (2019) - Recenzja



Fabuła: Grupa internetowych celebrytów zostaje zaproszona do posiadłości Hollywood Hills na after party. Wkrótce goście stają się celem zamaskowanego zabójcy.

Opinia: Jeden z tych filmów, który ogląda się lepiej, jeśli podchodzi się do niego z dystansem. Kupa kiczu i taniochy, i zapewne za kilka dni już nie będę pamiętał o nim. Ot produkcja o grupie bananowych ludzi, którzy mają siano w głowie i jedyne co im po niej chodzi to imprezy, używeczki i inne sralalala. Humor też tandetny, aż w pewnych momentach mrozi i skręca z cringu. Myślałem że chociaż wątek mordercy to nadrobi i będzie soczyście, gdyż w końcu to slasher, prawda? Otóż nic bardziej mylnego, bo co tam gość zrobił? Pomachał parę razy nożykiem do masła i zdzielił babkę kijem baseballowym? I jeszcze ta głupia, emotikonowa maska, którą nosił na twarzy. No nie da się czegoś takiego wziąć na poważnie. Choć plusem może być akurat to, kto okazał się tym mordercą. Bo muszę przyznać, że czegoś takiego akurat się nie spodziewałem xD. Ale motyw, dlaczego zabija jest co najmniej dziwny. Podsumowując, to "Slasher Party", to film, który jest do obejrzenia i do zapomnienia. Nie wnosi nic ciekawego do gatunku. Choć najtragiczniejsze to nie jest, bo widziałem gorsze rzeczy. 

Moja ocena tego filmu to 3/10. 

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

A Knight's War (2025) - Recenzja

Autopsja Jane Doe (The Autopsy of Jane Doe) 2016 - recenzja

Wpływ kina grozy na muzykę metalową - autorski artykuł