Dom Stu Szeptów - Graham Masterton - recenzja książki


Graham Masterton to nazwisko-legenda w świecie literatury grozy. Brytyjski pisarz, znany głównie z przełomowej powieści „Manitou”, od dekad konsekwentnie eksploruje różne oblicza horroru: od opętań i demonologii, przez urban legendy, aż po grozę psychologiczną i mitologie z całego świata. W swojej powieści „Dom Stu Szeptów” Masterton wraca do jednego z najbardziej klasycznych motywów literatury grozy – nawiedzonego domu – lecz robi to w sposób, który daleki jest od wtórności. Książka ta stanowi udaną mieszankę horroru gotyckiego, thrillera paranormalnego i powieści psychologicznej, zanurzonej głęboko w angielskim folklorze i atmosferze narastającego niepokoju.

Akcja rozpoczyna się od śmierci sir Christophera Harta, zasłużonego członka parlamentu, którego rodzina zbiera się w wiekowej, odosobnionej rezydencji Allhallows Hall w hrabstwie Devon. Spadkobiercy przyjeżdżają, by uporządkować sprawy majątkowe, lecz wkrótce wydarza się tragedia – zaginięcie dziewięcioletniego Eliasa, wnuka zmarłego. Chłopiec po prostu znika, bez śladu, bez świadków, bez najmniejszej poszlaki.

Główną bohaterką powieści jest Ava, matka chłopca, która nie potrafi pogodzić się z obojętnością otoczenia i brakiem odpowiedzi. Jej instynkt każe jej wierzyć, że Allhallows Hall skrywa coś więcej niż tylko rodzinne sekrety – to miejsce, które żyje, oddycha, a może nawet... mówi. Z każdą kolejną nocą Ava coraz głębiej zanurza się w mrok posiadłości, odkrywając przerażające powiązania między historią rodu Hartów, lokalnym folklorem i czymś pradawnym, co być może nigdy nie powinno zostać przebudzone.

Masterton od pierwszych stron buduje klimat niepokoju w sposób bardzo metodyczny i wyważony. Groza w „Domu Stu Szeptów” narasta powoli, pełzająco – to horror, który nie ucieka się do tanich chwytów, lecz opiera się na sugestii, symbolice, dźwiękach, a przede wszystkim na poczuciu izolacji i bezsilności. Dom nie epatuje dosłownością – jego przerażenie wynika z drobnych, ale niezwykle sugestywnych detali: niewyjaśnionych szeptów, zapadającej się podłogi, dziwnych śladów, przeszłości skrytej pod warstwą fasady uprzejmości.

To horror w stylu angielskiej szkoły grozy: gęsty, duszny, gotycki, zanurzony w naturze i lokalnych wierzeniach, bardziej niepokojący niż brutalny. Oczywiście, Masterton nie byłby sobą, gdyby nie dodał scen o mocniejszym zabarwieniu – jest więc odrobina przemocy, obrzydzenia, śmierci – lecz nigdy nie dominują one całości, pozostając podporządkowane psychologicznemu napięciu i mitologicznemu kontekstowi.

Jednym z największych atutów powieści jest umiejętne wplecenie angielskiego folkloru i pogańskich wierzeń w strukturę narracyjną. Allhallows Hall to nie tylko nawiedzony dom – to miejsce mocy, związane z dawnymi rytuałami, pradawnymi bóstwami i przeklętymi praktykami, które przetrwały pod powierzchnią chrześcijańskiej kultury. Masterton sugeruje, że ziemia pamięta, a zło ma swoje korzenie znacznie głębsze niż historia ludzka.

Nie sposób nie dostrzec podobieństw do takich twórców jak M.R. James, Susan Hill czy Shirley Jackson, lecz Masterton dorzuca własną, charakterystyczną nutę: brutalność realizmu i nieco szorstką, momentami dosadną narrację. W efekcie otrzymujemy horror łączący elementy klasyczne z nowoczesną wrażliwością czytelniczą.

Główna bohaterka, Ava, to silnie zarysowana postać. Jej determinacja, rozpacz i wewnętrzne rozdarcie stanowią trzon fabularny powieści. To nie tylko matka walcząca o odnalezienie syna, ale też kobieta stopniowo konfrontująca się z własnymi lękami i dziedzictwem, o którym wcześniej nie miała pojęcia.

Postacie drugoplanowe – rodzeństwo Avy, ich partnerzy, lokalna społeczność – są potraktowane mniej szczegółowo, choć wystarczająco realistycznie, by tworzyć tło pełne napięć, niedopowiedzeń i rodzinnych urazów. Wszyscy mają swoje sekrety, a atmosfera podejrzliwości tylko potęguje psychologiczną głębię książki.

Masterton pisze oszczędnie, lecz sugestywnie. Jego język jest prosty, komunikatywny, często chłodny, co kontrastuje z emocjonalnym ładunkiem fabuły. Autor nie epatuje barokowymi opisami, ale potrafi jednym zdaniem wprowadzić czytelnika w stan niepokoju. Dialogi są naturalne, a opisy posiadłości – niezwykle plastyczne. Sceny grozy, choć nieliczne, są bardzo efektywne: wyważone, pozbawione nadmiaru, celnie oddziałujące na wyobraźnię.

Bez zdradzania szczegółów: finał powieści jest satysfakcjonujący, choć nie całkowicie zamykający wszystkie wątki. Masterton nie ucieka od dramatyzmu, ale unika też hollywoodzkiej dosłowności. Pozostawia czytelnika z pewnym niedopowiedzeniem, pytaniem o granice racjonalności i siłę dziedzictwa, którego nie sposób się pozbyć.

„Dom Stu Szeptów” to znakomity przykład współczesnej literatury grozy, która nie boi się sięgać po klasyczne motywy, ale jednocześnie przekształca je na własnych zasadach. Masterton po raz kolejny udowadnia, że jest mistrzem w operowaniu napięciem i psychologicznym terrorem. To powieść idealna dla tych, którzy cenią sobie inteligentny horror, pełen klimatu, niepokoju i głębokiej symboliki.

Ocena końcowa: 9/10

~Smiley~

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

A Knight's War (2025) - Recenzja

Autopsja Jane Doe (The Autopsy of Jane Doe) 2016 - recenzja

Wpływ kina grozy na muzykę metalową - autorski artykuł