Pasożyt (Kiseijuu/Parasyte) Hitoshi Iwaaki - recenzja 7 tomu mangi
Siódmy tom mangi "Pasożyt" autorstwa Hitoshiego Iwaakiego to moment, w którym napięcie osiąga punkt wrzenia, a egzystencjalna groza ustępuje miejsca brutalnej konfrontacji – nie tylko międzygatunkowej, ale i wewnętrznej, toczącej się w duszy głównego bohatera, Shinichiego Izumiego. Studio JG, które z godną pochwały starannością prezentuje kolejne tomy tej ponadczasowej serii, oddaje w ręce polskiego czytelnika jeden z najbardziej intensywnych rozdziałów tej opowieści, pełen mrocznych refleksji, psychologicznej głębi i surowej przemocy.
Od samego początku tomu czuć, że stawka uległa zmianie. Pasożyty, które wcześniej działały w ukryciu, testując granice ludzkiego pojmowania i reakcji, teraz podejmują działania bardziej skoordynowane, przypominające zorganizowaną infiltrację społeczeństwa. Nie są już tylko bezmyślnymi drapieżnikami – ewoluują, tworzą własne hierarchie, zaczynają analizować człowieka jako zbiorowość i jednostkę. To, co wcześniej było abstrakcyjnym zagrożeniem z cienia, staje się polityczną i biologiczną rewolucją w mikroskali – a Shinichi znajduje się dokładnie w oku tego cyklonu.
Tom siódmy skupia się na przełomowej walce o przetrwanie nie tylko fizyczne, ale też moralne. Shinichi, który od pierwszego tomu przeszedł niesamowitą transformację – od wrażliwego nastolatka do hybrydalnej istoty balansującej między człowieczeństwem a chłodną logiką pasożyta – staje się coraz bardziej tragiczny w swojej izolacji. To, co czyni go silniejszym, jednocześnie oddziela go od reszty ludzi. Nawet jego relacja z Murano, niegdyś symbolizująca normalność i zakorzenienie w codzienności, teraz jest pełna napięcia, niedopowiedzeń, a czasem wręcz lęku. Murano, mimo szczerych uczuć, instynktownie wyczuwa zmianę w Shinichim, a on sam nie potrafi jej zaprzeczyć. To dramat samotności w nowym ciele, z nowym umysłem, który jednak wciąż pragnie czegoś ludzkiego – zrozumienia, ciepła, sensu.
Na plan pierwszy w tym tomie wychodzi również konflikt z organizacją pasożytów ukrywających się pod pozorem ludzi. Autor z ogromnym wyczuciem pokazuje, jak cienka jest granica między gatunkami – istoty, które pożerają ludzi, zaczynają organizować się niczym ludzie. Tworzą „społeczność”, planują działania, analizują zagrożenia – stają się odbiciem człowieka w krzywym, makabrycznym zwierciadle. Szczególnie interesująca jest tu postać Gotou – jeden z najbardziej przerażających przeciwników w całej mandze, będący uosobieniem brutalnej efektywności pasożytów, ale też ich intelektualnego rozwoju. Gotou nie tylko jest niepokonany fizycznie, ale też zaczyna filozofować, patrząc na ludzi z góry, a jednocześnie z rodzajem zimnego uznania. To nie tylko potwór – to przeciwnik ideologiczny, a jego pojawienie się radykalnie zmienia ton całej historii.
Warto zwrócić uwagę na warstwę graficzną tego tomu. Rysunki Iwaakiego, choć oszczędne i surowe w stylistyce, idealnie oddają horror cielesności, brutalność walk i psychiczne napięcie bohaterów. Przemiany pasożytów, w tym groteskowe mutacje i dezintegracje ciał, są rysowane z niepokojącą precyzją, która dosłownie wbija w fotel. Ale to nie w estetyce gore tkwi siła ilustracji, lecz w mimice, cieniach, spojrzeniach – często jedno ujęcie twarzy Shinichiego mówi więcej niż całe strony dialogów. To właśnie ta wizualna cisza, przeplatana z błyskawiczną przemocą, sprawia, że tom siódmy jest tak intensywny.
Tempo opowieści w tym tomie zostaje wyraźnie przyspieszone – nie ma już miejsca na dłuższe chwile wytchnienia. Nawet sceny pozornie spokojne, jak rozmowy czy refleksje, podszyte są paranoją, niepewnością i czającym się zagrożeniem. Jednocześnie jednak autor nie popada w chaos – każdy wątek ma tu swoje miejsce, każde wydarzenie jest logiczną konsekwencją poprzedniego. Tom siódmy stanowi więc nie tylko rozwinięcie fabularne, ale i emocjonalny kataklizm – moment, w którym świat Shinichiego traci ostatnie resztki ładu i równowagi.
W polskim wydaniu od Studio JG warto pochwalić tłumaczenie – język dialogów pozostaje naturalny, a zarazem wierny atmosferze oryginału. Zachowano też odpowiednią dynamikę wypowiedzi postaci, oddając ich charakter i napięcia między nimi. Jakość druku, papieru i okładki pozostaje na wysokim poziomie, a klimatyczna obwoluta świetnie oddaje mroczny ton tomu.
Podsumowując – siódmy tom "Pasożyta" to jeden z najmocniejszych momentów serii. To tom pełen znaczeń, emocji i przemocy – moment, w którym ludzkość musi spojrzeć w lustro i zobaczyć w nim nie tylko pasożyta, ale też własne odbicie. Shinichi staje się tragicznym bohaterem nowej epoki, świadkiem i uczestnikiem upadku pewnych iluzji. Hitoshi Iwaaki nie tylko prowadzi swoją opowieść z chirurgiczną precyzją, ale także prowokuje czytelnika do refleksji nad granicami człowieczeństwa, instynktem przetrwania i moralnością gatunku. To manga, która nie daje łatwych odpowiedzi – ale w siódmym tomie zadaje najtrudniejsze pytania.
~Smiley~
Komentarze
Prześlij komentarz