Czerwona komnata 2 (2000) - Recenzja

Fabuła: W kontynuacji "Red Room" Daisuke Yamanouchi w dużym stopniu powiela schemat z pierwszej części. Tak więc ponownie pojawiają się cztery osoby: tym razem dwóch mężczyzn i dwie kobiety. Ich zabawa ponownie jest taka sama jak w poprzedniej części: losowanie, a potem tortury.

Opinia: Druga część porąbanego horroru, która jednocześnie kończy miniserię chorych, japońskich filmów. Od następnej powrót do normalności xD. No więc oto druga część Red Roomu, w której ponownie mamy czwórkę bohaterów mierzącymi z makabrycznymi wyzwaniami w drodze po sowitą nagrodę. I pierwszą część pamiętam zjechałem, gdyż była głupia jak but i przyprawiająca o cringe. W dwójce nadal mamy ten kicz i tandetę, ale... W moim mniemaniu wypada ona dużo lepiej niż jedynka, co jest dla mnie niedowierzaniem, bo spodziewałem się poraz kolejny paszteta, a tutaj miłe zaskoczenie. Mamy między innymi kilka pojechanych scen, od których żołądek może do góry podjechać, jak przykładowo ta ze szczoteczką do zębów. Tak, jeśli ma się dobrą wyobraźnię (lub nasrane we łbie), to można stworzyć chorą scenę nawet i z takim przedmiotem. Nie było już tych wkurzających ASMR'owych dźwięków, od których w jedynce miałem ochotę barana w ścianę walnąć, za co dziękuję twórcy xD. Ale za to co dostaliśmy, to całkiem ciekawy plot twist pod koniec filmu. Nie powiem, udał im się on. Podsumowując, to przy drugim Red Roomie bawiłem całkiem fajnie. Nie jest to w żadnym wypadku majstersztyk, ale i też nie jest to zły horror, a wręcz zaskakująco dobry. Oczywiście zależy też od gustu. Czy polecam? Jeżeli miałeś/aś do czynienia z chorym ścierwem pokroju Srpskiego filmu, czy podobnie dziwnych wynalazków, to czemu nie. Można obejrzeć i doświadczyć tej ohydy na własne oczy. Tylko polecam na czczo.

Moja ocena dla tego filmu to... Zastanawiałem się chwilę i leci 6/10.

Karol D.