Squid Game: Sezon 3 (2025) - Recenzja finału


Opinia: Wielki finał uwielbianego przez widzów serialu już za nami. Co się w nim wydarzyło? Czy Seong Gi-hun stał się dwukrotnym zwycięzcą squidowych rozrywek? Lub może udało mu się dopiąć swego i rozbił szajkę zajmującą się makabrycznymi igrzyskami? Cóż, odpowiedź na to okazała się dość ciekawa, ale jako że to recenzja bezspoilerowa, to będziecie musieli zapoznać się z nią sami. Ja natomiast odpowiem na to, czy trzeci sezon usatysfakcjonował, czy może jednak okazał się totalnym rozczarowaniem.
No więc mamy oto ciąg dalszy wydarzeń z sezonu drugiego, który jak pamiętamy zakończył się jedną wielką rozróbą. Gi-hun jako jedyny zostaje oszczędzony raczej chyba tylko dlatego, że bez niego trzeci sezon mógł stracić na znaczeniu? Zabrzmi to szalenie, ale wolał bym, aby twórcy pokazali, że mają jaja i uśmiercili Gi-huna w finale drugiego sezonu. W serialu było kilka fajnie zbudowanych postaci, którzy mogli by przejąć pałeczkę głównego bohatera po Seongu. No ale dobra, niech im będzie. Dalej mamy oczywiście danie główne w postaci trzech kolejnych gier, z którymi mierzą się bohaterowie. Jedna z nich nawet sprawia, że serial zmienia się lekko w slasher. Mamy też nieco zwrotów akcji, z czego kilka sprawiło, że miałem ochotę paru postaciom sprzedać kopa w łeb za swoją bezczelność oraz pojawił się jeden poważniejszy twist, który nieco wywrócił ten serial o 90°. Oprócz tego, to tak jak się spodziewałem, większą rolę w tym sezonie odgrywa strażniczka Kang No-eul, która przybyła na wyspę w konkretnym, bardziej osobistym celu. Podobał mi się jej wątek. Był pełen emocji i dramaturgii. Oprócz głównej akcji dziejącej się na wyspie, dostaliśmy też kilka chwil poza wyspą. I o matko jedyna, miało tam miejsce jedno wydarzenie, od którego aż mi IQ zleciało o dobre kilka punktów. Mianowicie scena na komisariacie. Co za skończony idiota ją napisał? No siedzi złapany przez policję za włamanie gościu i jest przesłuchiwany. Opowiada policjantowi, że podejrzewa gościa o nazwisku takim, że on może być powiązany z grupą zajmującą się porywaniem ludzi na wyspę gier i pokazuje nawet na to dowody. Co robi z tym policjant? Dzwoni do podejrzanego przez zatrzymanego gościa i mówi mu coś w stylu: "hej, jest tu u nas na komedzie facet, nazywa się tak i tak, i podejrzewa pana o to i to". Kuźwa, nie dość że typ ujawnia dane osobowe zatrzymanego, to jeszcze w szczegółach mu opowiada, o co go tamten podejrzewa itd. Nosz kurde... Halo? Ochrona danych osobowych? Od kiedy policja zdradza podejrzanym, kto na nich doniósł? To pisał jakiś idiota, który nie miał pomysłu, jak zdekonspirować tamtego agenta? O ja pierdykam. Oprócz tej, to jest jeszcze jedna durna scena pod koniec piątego odcinka, ale jako że bym musiał zahaczyć o spoilery, to nie będę jej zdradzał. Oprócz tego, to w tle mamy jeszcze VIPów, a jakże. Ale oni akurat nic wielkiego nie wnoszą, a jedynie siedzą i komentują rozrywkę. No i przechodząc do zakończenia, to uważam że ostatecznie wyszło ono dobrze, ale bez jakiegoś szału, bez jakiejś wielkiej satysfakcji. Ot dostaliśmy poprostu dopięcie tego serialu i tyle. Chociaż ostatnia scena puszcza oczko w stronę widza i daje cień szansy na to, że być może nie jest to definitywny koniec tej serii. I oto było całe Squid Game. Serial, który dostarczył rozrywki, wiele pozytywnych, jak i negatywnych emocji, jak i obnażył wiecznie chciwą, nienasyconą naturę ludzką, przy czym ostatnie trzy odcinki to już było apogeum tej chciwości.

Moja ocena trzeciego sezonu to 7-/10

Karol D. 

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

A Knight's War (2025) - Recenzja

Autopsja Jane Doe (The Autopsy of Jane Doe) 2016 - recenzja

Wpływ kina grozy na muzykę metalową - autorski artykuł