Salo, czyli 120 dni sodomy (1975) - Recenzja


Fabuła: Książę, bankier, biskup i sędzia organizują orgię, wykorzystując do tego lokalnych mieszkańców.

Opinia/streszczenie: Śmiało mogę powiedzieć, że jest to chyba jeden z najnudniejszych horrorów, jaki przydarzyło mi się obejrzeć. Film składa się z trzech aktów: krąg (bodajże) rozkoszy, który jeszcze nie jest taki zły. Ot mamy babkę, która opowiada pikantne historie, które to mają za zadanie wzbudzić porządanie wśród grupy. A jako że znam filmy tego typu i wiem, że lubią się one czasem rozkręcać powoli, to przymknąłem na to oko i oglądałem dalej z lekkim zaciekawieniem, co uczestnikom zostanie zaserwowane jako następne. No i w ten sposób się doczekałem drugiego aktu, który został nazwany... Kręgiem gó*na. No to już można było zacząć się domyślać, co twórcy mogą chcieć nam zaserwować w tym epizodzie i o jeny. Chyba wolał bym żyć w niewiedzy, kończąc na domysłach, gdyż dostaliśmy w przenośni jak i dosłownie jedno wielkie gó*no. To było tak potwornie złe i ochydne, że aż w mnie w żołądku kręciło, ale jakoś przebrnąłem przez to tołatajstwo, aż w końcu dotarłem do ostatniego aktu nazwanym aktem krwi. I to już był tak nieludzko nudny i sztucznie przeciągnięty akt, że ledwo dobrnąłem do końca filmu. Oczywiście w samym akcie mamy zbiór tortur, jak przykładowo przypalanie narządów wiadomych zapalniczką. Aż mi się z jakiegoś powodu "Brzdąc w opałach" przypomniał. Panowie z wyższych sfer łączyli zadawanie bólu z pokracznym tańcem, z czego to drugie było dość bekowe xD. Ale pomimo, że jakaś minimalna akcja pod koniec była, to wciąż ten trzeci akt był poprostu niemiłosiernie nudny i każda jego minuta miałem wrażenie, że trwa 10 minut. Ale wymęczony, zgorszony i pozbawiony energii jakoś dobrnąłem do końca. 

Moja ocena tego filmu to 3/10. Tandetny, brzydki i obleśny, lecz trzeba przyznać, że sam zamysł był nie najgorszy, bo opowiada, jak to bogaci ludzie z wyższych sfer czasami lubią się zabawić, wykorzystując przy tym swoją władzę. 

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

A Knight's War (2025) - Recenzja

Autopsja Jane Doe (The Autopsy of Jane Doe) 2016 - recenzja

Wpływ kina grozy na muzykę metalową - autorski artykuł