Spaghetti (2023) - Recenzja
Fabuła: Pielęgniarka Lena pewnego dnia poznaje przystojnego mężczyznę Scotty'ego. Oboje przypadają sobie do gustu i zaczynają się ze sobą spotykać. Jednak dziewczyna podejrzewa, że jej nowy chłopak nie traktuje ich związku poważnie, a oliwy do ognia dolewa jeszcze widok faceta na mieście z inną kobietą. Za poradą swojej przyjaciółki Lena postanawia skorzystać z usług miejscowej szamanki voodoo, która to za odpowiednią opłatą miała by rzucić miłosne zaklęcie na Scotty'ego. Aby się ono dopełniło, bohaterka musi spełnić trzy warunki: zapłacić, poddać się rytuałowi i... Poczęstować ukochanego swoją krwią. W tym celu zaprasza swojego boya na kolację i sporządza mu spaghetti w "sosie własnym". Cały rytuał jednak przybiera nieoczekiwanego obrotu i Scotty z zakochanego w Lenie po uszy staje się bezwzględnym mordercą.
Opinia: No dobra, trzeba przyznać, że "Spaghetti", to kawał dość dziwaczne produkcji, w której dzieją się dość absurdalne rzeczy. Tytułowe danie doprawione krwią menstruacyjną kobiety (wtf?) to tylko wierzchołek góry lodowej. Eee... Tak, dobrze przeczytaliście. On ten cholerny makaron w dodatku jeszcze zjada jakby nigdy nic i nawet prosi o dokładkę xD. Nieważne. Co ja obejrzałem 😑. Okazuje się potem, że Scotty nie jest tym, za kogo się podaje i naprawdę nazywa się Marcelus i był w przeszłości (chyba) seryjnym mordercą, któremu wymazano pamięć i nadano mu nową tożsamość oraz osobowość, ale cały ten rytuał sprawił, że przypomniał sobie, kim jest naprawdę oraz mu wrócił morderczy instynkt. Brzmi to absurdalnie oraz bez sensu i takie też to jest. Chociaż morderstwa są tutaj akurat całkiem spoko, bo typ w swojej zabójczości dorównuje Michaelowi Myersowi oraz jest niezłym taktykiem. Sam film uważam natomiast za tandetny i do zapomnienia.
Moja ocena to 3/10. Mimo że słabizna, to zleciał mi ten seans dość szybko.
Karol D.
Komentarze
Prześlij komentarz