Coś (1982) - Recenzja
Fabuła: Ikoniczny już film Johna Carpentera, którego akcja dzieje się na Anterktydzie w odciętej od świata bazie naukowej. Śmierć zaczyna tam siać tajemniczy, zmiennokształtny przybysz z kosmosu, który pasożytuje na organizmach żywych. Zaczyna się walka nie tylko o przeżycie, ale też o to, by pochodzące z kosmosu coś nie rozprzestrzeniło się poza bazę, ponieważ ludzkości groziło by niebezpieczeństwo.
Opinia: Klasyka gatunku i prawdziwa perełka. Film wywołujący ciarki na całym ciele, zwłaszcza w momencie, gdy pierwszy raz kosmiczne dziwadło pokazuje swoje oblicze. Też sporo fajnych pomysłów na ustalenie, czyj organizm pasożyt właśnie inwigiluje, jak na przykład test krwi, w którym zatapiają w pobranej od każdego próbce krwi rozżarzony drucik, gdyż stwór jest podatny na ogień. No i sam wygląd kreatury to jest coś, czego się nigdy nie zapomni, a dodając do tego jeszcze fakt, że przechodzi on z jednego organizmu do drugiego, upodabniając się do żywiciela, to w konsekwencji otrzymujemy jednego z najbardziej przerażających antagonistów filmowych w historii kina. No i na plus to ten klimat zaszczucia, przez który człowiek nie wie, co się wydarzy dalej i kto może być nosicielem pasożytniczego intruza.
Film oceniam na 9,5/10. Kawał obrzydliwie świetnego horroru.
Karol D.
Komentarze
Prześlij komentarz