Egzorcyzmy Anny Ecklund (2016) - recenzja


„Egzorcyzmy Anny Ecklund” w reżyserii Andrew Jonesa to horror inspirowany autentycznymi wydarzeniami, które miały miejsce w latach 20. XX wieku w Stanach Zjednoczonych. Film próbuje odtworzyć atmosferę jednego z najbardziej znanych przypadków opętania i egzorcyzmów, ale czy udaje mu się oddać grozę tej historii? Przyjrzyjmy się szczegółowo.

Fabuła:
Akcja filmu rozgrywa się w małym klasztorze w stanie Iowa, gdzie młoda kobieta, Anna Ecklund (Tiffany Ceri), zostaje poddana egzorcyzmom przez księdza Raymonda (Jeff Raggett) oraz siostry zakonne. Po serii dziwnych zachowań i rzekomych manifestacji demonicznych Anna trafia pod opiekę Kościoła. Egzorcyzmy mają na celu uwolnienie jej duszy od wpływu złowrogich sił.

Film stara się wiernie odtworzyć realia historyczne, wplatając szczegóły z dokumentacji dotyczącej prawdziwego przypadku Anny Ecklund. Niestety, narracja jest powolna, a rozwój akcji bywa nużący. Brakuje dynamicznego tempa, co w horrorze jest kluczowe, aby utrzymać widza w napięciu.
Twórcy filmu starają się budować nastrój grozy poprzez klaustrofobiczne ujęcia i minimalistyczne lokacje. Klasztor, będący główną scenerią, wydaje się surowy i odizolowany, co w teorii powinno wzmacniać atmosferę. Niestety, niskobudżetowa produkcja wpływa na jakość zdjęć i scenografii.
Efekty specjalne ograniczają się do prostych trików, takich jak przesuwające się przedmioty czy niepokojące dźwięki. Zamiast wywoływać strach, te elementy wydają się banalne i pozbawione oryginalności. Brakuje też większego wykorzystania gry światła i cienia, które mogłyby dodać filmowi głębi.
Tiffany Ceri w roli Anny stara się oddać emocjonalną i fizyczną udrękę swojej postaci. Choć momentami jej gra wypada przekonująco, to brakuje jej charyzmy, która mogłaby bardziej przyciągnąć widza do jej historii. Jeff Raggett jako ksiądz Raymond jest poprawny, ale jego rola nie wychodzi poza stereotyp surowego duchownego.
Postaci drugoplanowe, takie jak siostry zakonne, są płaskie i pozbawione charakteru. Ich dialogi często brzmią sztucznie, co dodatkowo osłabia wiarygodność przedstawionej historii.
Najciekawszym elementem filmu jest jego podstawa historyczna. Historia Anny Ecklund (jej prawdziwe nazwisko to Emma Schmidt) była jednym z najbardziej znanych przypadków opętania, który został udokumentowany przez Kościół katolicki. Jednak film nie wykorzystuje w pełni potencjału tej historii. Zamiast skupić się na psychologicznym aspekcie opętania czy krytyce społeczeństwa tamtych czasów, fabuła koncentruje się na sztampowych scenach egzorcyzmów, które nie wnoszą nic nowego do gatunku.

Plusy i minusy
Plusy:
Interesujący punkt wyjścia oparty na prawdziwych wydarzeniach.
Klaustrofobiczna sceneria klasztoru, która potencjalnie mogła budować napięcie.

Minusy:
Niskobudżetowa realizacja, wpływająca na jakość zdjęć i efektów specjalnych.
Powolne tempo i przewidywalność fabuły.
Słabo rozwinięte postaci i dialogi.
Brak głębszego spojrzenia na psychologiczne aspekty opętania.

Podsumowanie:

„Egzorcyzmy Anny Ecklund” to film, który miał potencjał, aby stać się poruszającym i przerażającym horrorem opartym na faktach. Niestety, ograniczenia budżetowe, niedopracowany scenariusz i przeciętna realizacja sprawiają, że film pozostaje jedynie przeciętną próbą odtworzenia tej mrocznej historii.

Ocena: 4/10

Film może zainteresować fanów opowieści o egzorcyzmach oraz widzów, którzy lubią analizować przypadki opętania w kontekście historycznym. Jednak dla osób szukających głębokiego i przerażającego horroru może okazać się rozczarowaniem.

~Smiley~

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

A Knight's War (2025) - Recenzja

Autopsja Jane Doe (The Autopsy of Jane Doe) 2016 - recenzja

Wpływ kina grozy na muzykę metalową - autorski artykuł