Hannibal (2001) - Recenzja


Fabuła: Dr Hannibal Lecter wraca do Ameryki, by odnowić kontakt z agentką Starling. Jego śladem podąża okaleczony przez niego i pałający żądzą zemsty Mason Verger.

Opinia: Na dzisiaj mam dla was kontynuację "Milczenia owiec", która wyszła dopiero 10 lat po tym że filmie. No i wyraźnie widać po Antonym Hopkinsie, że mu przybyło te 10 lat + dodatkowo z ponad 10 kilo. Ale czy coś mu to ujmuje? Absolutnie nie, gdyż jako Hannibal nadal prezentuje się całkiem dobrze. Nadal jest charyzmatyczny i potrafi mieszać ludziom w umyśle, choć tu już nie ma tego czegoś, co sprawiało, że się nim zachwycałem w Milczeniu owiec. Zobaczymy jutro, jak wypadnie w kolejnym filmie o tytule "Czerwony smok". A co do samego filmu, to nieco się zawiodłem. W pierwszym tytule, mimo że jakaś wielka akcja się nie działa, to patrzałem w niego wryty i oglądałem z wypiekami na twarzy. A Hannibal natomiast? Hannibal mnie wybudził i wymęczył niemiłosiernie. Aż ten trwający ponad 2 godziny film musiałem obejrzeć sobie na raty. Ale nie oznacza to, że jest on jakiś zły, bo ktoś, kto będzie się potrafił wgryźć w tą produkcję, zapewne może ją docenić. Na plus jest to, że jeśli już dzieje się tam jakaś akcja, to jest ona konkretna i nie ma tutaj owijania w bawełnę. Ot na przykład scena z kolacją u Hannibala była czymś doskonałym i przypomniała, jak spaczony umysł posiada Lecter. Co do polecajki, to trudno mi film polecić, bo zależy na jaki typ odbiorcy on trafi. Jednego znuży, drugiego zachwyci.

Moja ocena Hannibala to 5+/10.

Karol D. 

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

A Knight's War (2025) - Recenzja

Autopsja Jane Doe (The Autopsy of Jane Doe) 2016 - recenzja

Wpływ kina grozy na muzykę metalową - autorski artykuł