The Strange Thing About the Johnsons (2011) - Recenzja + bonus


Fabuła: Ojciec przyłapuje syna na masturbacji, co po latach wywraca hierarchię w ich rodzinie.

Opinia: No więc miesiąc kończymy krótkometrażówym filmem od Ariego Astera. Postanowiłem sobie zerknąć, co jeden z moich ulubionych reżyserów ponagrywał przed swoim pełnometrażowym debiutem w 2018 roku i wpadły mi w oko dwa filmiki, Beau oraz ta omawiana produkcja. O tej pierwszej opowiem nieco później w ramach bonusu, bo nie ma tam za dużo do omawiania. Więcej do dyskusji pozostawia jednak "Coś dziwnego u Johnsonów" (tłumacząc tytuł na Polski język). No więc krótkometrażówka zaczyna się widokiem bijącego Niemca po chełmie młodego Isaiaha, którego na tej czynności przyłapuje jego ojciec. No i oczywiście odbywa się męska rozmowa, że to jest w pełni naturalna sprawa i tak dalej i po chwili go zostawia. Ale zaraz po tym ukazuje nam się postać na zdjęciu, do której młody poddawał się onanizacji, no i szczerze przyznam, że to była ostatnia rzecz, której się spodziewałem. I przyznam bez bicia, że lekko parsknąłem z początku śmiechem, bo co to ma być, ale zdałem sobie szybko sprawę, że tu nie ma powodu do śmiechu, bo chłopak okazuje się mocno zaburzony. No krótko mówiąc fapał do zdjęcia swojego ojca... Dokładnie. Nawet nie wyobrażam sobie, w jak niekomfortowej sytuacji czuł się ten gość, gdy dotarło do niego, że jego własny syn pała do niego pożądaniem. To jest niewyobrażalne wręcz, bo co miał gość zrobić w tamtej sytuacji, absolutnie nie mam pomysłu? Leczyć go? I co by powiedział psychiatrze? Że jego syn pała do niego nie tą miłością, co trzeba? Mocno niekomfortowy film. Ari Aster może tutaj próbował przedstawić nam jakąś metaforę? Bo zazwyczaj, gdy dochodzi do tego typu patologii w rodzinach, to ojciec jest tym, który seksualizuje swoje dziecko, a tutaj mamy sytuację odwrotną. Na domiar złego matka jeszcze wie o wszystkim, jakim potworem jest jej syn, ale pozostawia to zazwyczaj dla siebie i udaje, że nic się nie dzieje. Czyli tak jak to robią zazwyczaj w kontekście ojców przemocowców, gdzie to usprawiedliwiają ich zwyrodniałe wyczyny. Podsumowując to produkcja absolutnie trudna do polecenia, ale za to piękne ukazująca odwrotną sytuację tej patologii, czyli stary synowi nie wchodzi do wanny, tylko syn staremu + to on nad nim znęca się psychicznie, a nie jak ma to miejsce zazwyczaj w tego typu dysfunkcyjnych rodzinach. 

Moja ocena tej krótkometrażówki, to 6/10.

Zawartość bonusowa 

Beau (2011)

Jest to kolejna krótkometrażówka od Ariego Astera, która opowiada o dość znanej postaci z filmu "Bo się boi", tylko tytułowego Beaua gra inny aktor. Jeśli oglądaliście "Bo się boi", to możecie sobie skojarzyć ten filmik z jedną ze scen, która ma miejsce w mieszkaniu głównego bohatera. Mianowicie gość wybiera sieydo swojej matki, już jest spakowany i wychodzi na korytarz, po czym wraca się do swojego pokoju po jedną rzecz. Gdy spowrotem idzie zamknąć drzwi, to zauważa, że z zamka znikają klucze. Po czym też nawet przechodzi obok niego gostek i oznajmia mu że ma przeje... No. Fajnie było zobaczyć, że pomysł na "Bo się boi" zrodził się w głowie Astera już 12 lat przed wyjściem tego filmu. No z tym że short trwa 7 minut, a film z 2023 mierzy około 3 godzin.

To by było na tyle, ten filmik pozostawiam bez oceny. Miłego dnia wam życzę 😇.

P. S. Od lutego już ode mnie nie będzie codziennych recenzji. Chcę lekko przystopować z tym tematem. Ale spokojnie, wiele kolejnych produkcji do omawiania jeszcze przede mną, także oczekujcie kolejnych wpisów ^^.

Karol D. 

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

A Knight's War (2025) - Recenzja

Autopsja Jane Doe (The Autopsy of Jane Doe) 2016 - recenzja

Wpływ kina grozy na muzykę metalową - autorski artykuł