Parasyte: The Maxim (Kiseijuu: Sei no Kakuritsu) 2014-2015 - recenzja anime na bazie mangi Hitoshi'ego Iwaakiego



Tytuł: Parasyte: The Maxim

Reżyseria: Kenichi Shimizu
Studio: Madhouse
Gatunek: horror, thriller, sci-fi, akcja, dramat, psychologiczny
Liczba odcinków: 24
Rok emisji: 2014-2015
Na podstawie: mangi "Kiseijuu" autorstwa Hitoshiego Iwaakiego

Fabuła:

"Parasyte: The Maxim" opowiada historię Shinichiego Izumiego, zwyczajnego licealisty, którego życie zmienia się w chwili, gdy tajemniczy pasożyt próbuje przejąć kontrolę nad jego mózgiem. Przypadkiem pasożytowi udaje się jednak zagnieździć jedynie w jego prawej ręce. Od tego momentu chłopak i stworzenie, które przyjmuje imię Migi (jap. "prawica"), są zmuszeni współistnieć i współpracować, by przetrwać w świecie, w którym inne pasożyty – te w pełni przejęły ciała swoich ofiar – zaczynają grasować, zabijać ludzi i asymilować się w społeczeństwie.

Anime wnika głęboko w temat człowieczeństwa, tożsamości, empatii i instynktu przetrwania. Shinichi stopniowo zmienia się – zarówno fizycznie, jak i psychicznie – co prowadzi do pytania: kto tu naprawdę jest potworem?

Postacie:

  • Shinichi Izumi – początkowo zwyczajny chłopak, który stopniowo zaczyna się zmieniać pod wpływem więzi z pasożytem. Jego przemiana to główny motor fabularny anime – od nastolatka do niemal bezwzględnego wojownika, ale wciąż rozdartego między ludzkimi emocjami a logiką przetrwania.

  • Migi – pasożyt, który nie posiada emocji, ale z czasem rozwija swoistą osobowość. Choć początkowo jest obojętny na ludzkie życie, zaczyna uczyć się empatii poprzez kontakt z Shinichim. Ich relacja jest jednym z najciekawszych elementów fabuły.

  • Reiko Tamura – inny pasożyt, który udaje nauczycielkę. Złożona, inteligentna i chłodna postać, która przechodzi własną, fascynującą przemianę. Jej wątek jest jednym z najbardziej emocjonalnych i filozoficznych.

  • Kana Kimishima i Satomi Murano – postacie reprezentujące ludzką stronę Shinichiego. Jedna z nich tragiczna i dramatyczna, druga – pełna wiary i nadziei, ale często zraniona dystansem chłopaka.

  • Animacja: Studio Madhouse jak zwykle stanęło na wysokości zadania. Sceny walk są dynamiczne i płynne, projekty pasożytów – makabryczne i pomysłowe, a brutalność przedstawiona bez kompromisów. Kontrast między spokojnym codziennym światem a groteskową przemocą działa znakomicie.

  • Muzyka: Ścieżka dźwiękowa autorstwa Ken Arai miesza elektronikę z melancholijnymi tonami, doskonale oddając klimat grozy i niepokoju. Opening "Let Me Hear" zespołu Fear and Loathing in Las Vegas to intensywne, energetyczne intro, które nie każdemu przypadnie do gustu, ale znakomicie wprowadza w świat anime.

"Parasyte" to znacznie więcej niż opowieść o pasożytach i walce o przetrwanie. To filozoficzna refleksja nad naturą człowieka, ewolucją, empatią i granicami moralności. Anime stawia pytania o to, czym jest człowieczeństwo i czy ludzie rzeczywiście różnią się od pasożytów – skoro też niszczą środowisko, zabijają inne gatunki i żyją kosztem innych.

Zmiany zachodzące w Shinichim symbolizują utratę niewinności, dojrzewanie i nieuchronność cierpienia w dorosłym życiu. Jego walka to nie tylko fizyczne starcia, ale wewnętrzny konflikt między tym, kim był, a kim się staje.

Plusy:

  • Dojrzała, wielowarstwowa fabuła
  • Fascynująca relacja między człowiekiem a pasożytem
  • Brutalność nie dla samej przemocy, ale z przesłaniem
  • Świetne tempo – historia rozwija się konsekwentnie
  • Dobrze zbudowane postacie drugoplanowe
  • Spójny finał zamykający wszystkie wątki.

  • Minusy:
  • Styl muzyki w openingu może odrzucać niektórych widzów
  • Kilka skrótów i uproszczeń w porównaniu z mangą
  • Niektóre postacie mogłyby dostać więcej czasu ekranowego


  • Ocena końcowa: 9/10

"Parasyte: The Maxim" to jedno z najlepszych anime łączących horror, sci-fi i psychologię. Przemawia zarówno do fanów akcji, jak i widzów poszukujących głębszego sensu. Brutalne, poruszające, zmuszające do refleksji – to anime, które zostaje w pamięci na długo po obejrzeniu.


~Smiley~

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

A Knight's War (2025) - Recenzja

Autopsja Jane Doe (The Autopsy of Jane Doe) 2016 - recenzja

Wpływ kina grozy na muzykę metalową - autorski artykuł