Kangur Zombie (2024) - Recenzja

Fabuła: Młoda policjantka musi uratować mieszkańców pewnego miasteczka, którym zagraża śmiertelne niebezpieczeństwo.

Opinia: Na dzisiaj recenzja horroru z kategorii animal attack i dzięki temu filmowi przypomniałem sobie, dlaczego nie recenzuję tego produkcji na blogu. Ale do tego przejdę zaraz, bo najpierw przedstawię zarys fabularny. No więc po miasteczku grasuje tytułowy zzombifikowany kangur, który do końca nie wiadomo dlaczego stał się tym, czym się stał i morduje ludzi. Kangurowate monstrum zamierza powstrzymać młoda policjantka, której pomaga pewien weteran wojenny z Wietnamu. Okey, zarys fabuły brzmi, jak u typowego animal attacka, a jak się to prezentuje? Gdyby akcja filmu działa się w dzień, to jeszcze mógł bym coś pozytywniejszego o tej produkcji powiedzieć, ale nie, większość akcji rozgrywa się nocną porą, podczas której jest ciemno jak w dupie i kompletnie nic nie widać. Kangura przez sporą część czasu oglądamy, jako wielką, skaczącą czarną plamę. No samo zwierzę widać było, że to wytwór AI. Ale dobra, okey i co? Był aż tak kiepsko zrobiony, że twórcy postanowili schować jego niedoskonałości pod osłoną nocy? Bo tak to wyglądało. Poza tym film miał potencjał, by zrobić z tego jakąś czarną komedię, ale no niestety. Jeżeli oglądaliście horrory spod tej kategorii, to wiedzcie, że ten film nie różni się niczym od pozostałych. Ot mamy zmutowane zwierzę, które zabija randomowych ludzi, a na koniec zostaje dojechane. Choć na plus muszę przyznać moment, w którym kongur dostaje z pistoletu w oko i mu gałka oczna wypada i tak z nią lata xD. Mogli chociaż dać więcej takich momentów, w których zwierzę dostaje ciężkie obrażenia i się rozpada... Ehh szkoda, mocno niewykorzystany potencjał. Nie polecam filmu. Strata czasu.

Moja ocena tego filmu to poraz kolejny 3/10.

Karol D. 

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

A Knight's War (2025) - Recenzja

Autopsja Jane Doe (The Autopsy of Jane Doe) 2016 - recenzja

Wpływ kina grozy na muzykę metalową - autorski artykuł