Wcielenie (2021) - Recenzja
Fabuła: Madison jest sparaliżowana szokującymi wizjami makabrycznych morderstw, a jej udręka pogarsza się, gdy odkrywa, że to rzeczywistość.
Opinia: Na dzisiaj jeden z nowszych horrorów Jamesa Wana, który opowiada o kobiecie doświadczającej wizje morderstw, które stają się rzeczywistością. Ich sprawcą jest niejaki Gabriel. Kim jest tajemniczy Gabriel i w jaki sposób jest powiązany z Madison? Cóż, nie będę wam tego zdradzał, bo uważam, że film warto samemu sobie nadrobić, zwłaszcza że to produkcja Jamesa Wana, a jak wiadomo, on zawsze coś dobrego ugotuje. A jak się prezentuje sam film? Całkiem nie najgorzej. Horror cechuje gęsty klimat, jak na Wana przystało oraz kilka scen ze świetnymi ujęciami kamery, jak przykładowo scena, w której główna bohaterka ucieka po domu, a my to oglądamy z widoku izometrycznego lub inna miodnie nakręcona scena walki na komisariacie. Długość filmu jest spora bo trwa około godziny pięćdziesiąt, ale jakoś bardzo się tego czasu nie odczuwa, bo "Wcielenie" zlatuje całkiem przyjemnie. No i wisienka na torcie, czyli chyba jeden z najbardziej powalonych plot twistów, jakie mogą skrywać horrory. Może lekko przerysowane toto, ale zrobiło wrażenie. Ale z tego są znane też horrory pana Wana, że zapoda twistem, który z kapci wywali (patrz pierwsza "Piła" lub "Martwa cisza"). Czy polecam? Jak najbardziej. Uważam, że warto sobie ten horror nadrobić, zwłaszcza, jeśli jest się fanem twórczości Jamesa Wana. Z pewnością nie jest to jego najlepszy horror, jaki wyprodukował, ale i też nie najgorszy, bo jest on mocny.
Moja ocena to 6+/10.
Karol D.
Komentarze
Prześlij komentarz