Slaughterhouse (1987) - Recenzja
Fabuła: Niedorozwinięty Buddy Bacon opiekuje się świniami w starej rzeźni należącej do jego ojca. W wolnych chwilach zaś zabija i wiesza na rzeźnickich hakach przypadkowo napotkane osoby. Martwi to starego Bacona ale postanawia on wykorzystać niecodzienne hobby syna, gdy obcy przychodzą zamknąć jego interes. Niestety, skretyniały chłopak nie potrafi zapamiętać kto ma być jego celem i stos trupów rośnie niczym zaspa podczas śnieżnej zawiei...
Opinia: Na dzisiaj recenzja pewnego slashera z '87 roku, w którym antagonistą jest niepełnosprytny rzeźnik, który klimatem może kojarzyć się z Leatherfacem. Tak samo wielki, silny i głupi jak but + pracuje w rzeźni i ma ojca, który nie widzi problemu w zabijaniu tych, którzy wchodzą mu w drogę. Z tą różnicą, że nie nosi skórzanej maski, tylko chrumka jak świnka Peppa xD. Aż mi się tegoroczny Piglet przypomniał, z tym że ten tutaj film stoi z te dwa szczebelki wyżej. A jak prezentuje się sama produkcja? Nijako. Jest to poprostu zwyczajny, nudny slasher, jakich pełno na rynku. Nic ciekawego dla kogoś, kto obejrzał dziesiątki takich filmów. Ot jest sobie otyły facet, który nie panuje nad sobą i zabija. Choć jest kilka scen godnych wyróżnienia. W jednej z nich Buddy masakruje szeryfa i gdy się wydaje, że ma go dokończyć strzałem w głowę, to robi "pju" i tyle. Nie powiem, parsknąłem śmiechem. Aktorsko film jest mega tandetnie zagrany i najlepiej zagraną rolą jest jest rola Buddy'ego i jego ojca. Reszta postaci to kartony pod zaliczenie kosy między żebra. Plus sam horror niby trwa 1:25h, a czuć, jak by się ciągnął. Czy polecam "Slaughterhouse"? Raczej nie. Chyba że z nudów, to możecie rzucić okiem. Tak nie polecam marnować czasu na tego gniotka.
Moja ocena to 3/10.
Karol D.
Komentarze
Prześlij komentarz