Requiem dla snu (2000) - Recenzja

Fabuła: Historia czwórki bohaterów, dla których używki są ucieczką przed otaczającą ich rzeczywistością.

Opinia + spoilery: Dzisiaj mam dla was nieco mocniejszą propozycję, a mianowicie jeden z filmów Darrena Aronofsky'ego, który opowiada o czwórce uzależnionych od różnych substancji ludzi. No i trzeba przyznać, że jeśli ktoś by chciał zaprezentować dobrą reklamę antynarkotykową, to mógł by być nią ta produkcja, bo świetnie pokazuje, jak bardzo narkotyki są w stanie zniszczyć człowiekowi życie. U większości konsumentów też właśnie zażywanie zakazanych substancji zaczyna się niewinną zabawą, a kończy się na tym, że stają się uzależnieni i wpadają w coraz głębszy nałóg, aż nie lądują na samym dnie. Tak samo właśnie jak bohaterowie tego dramato-horrororu. Jeden chłopak (grany przez Jareda Letho), który się szprycuje jakimś gówienkiem, kończy się to dla niego zgniciem ręki i w konsekwencji jej amputacją, drugi typunio, który wdał się w narkotykowy biznes ląduje w mamrze, inna bohaterka wpada w tak głęboki nałóg, że parę dni bez działki kończy się głodem narkotykowym i żeby zdobyć kolejną, to jest zmuszona do prostytuowania się za nią. Więc nie dość, że wylądowała na dnie, to wzięła jeszcze młot pneumatyczny i zaczęła robić odwiert jeszcze niżej. I to nie jest śmieszne, a tragiczne. Ale skoro o zaśmianiu się mowa, to było kilka scen z uzależnioną od pigułek na odchudzanie kobietą, które wywołały u mnie parsknięcie śmiechem. Jak nie jakieś pokracznie tańce, to ta scena z lodówką, która gębę otwarła i chciała zjeść babcię xD. Kontekst oczywiście tego taki, że babka źle dobierała suplementy, a dodatkowe uzależnienie spowodowało, w pewnym momencie zaczęła je wpierdzielać, jak cukierki, co spowodowało, że też nie najlepiej skończyła. Piękny, a zarazem przerażający film, który pokazuje, co są w stanie zrobić z człowiek wszelakie dziwne substancje. Do tego dochodzi genialna gra aktorska i świetna muzyka grana na skrzypcach. Poezja. Film powinien być obowiązkowo puszczany młodzieży w szkole, jako przestroga przed różnorakim ścierwem. Brawo, panie Aronofsky, chylę czoła. A wy jeśli jeszcze nie macie tego filmu za sobą, to koniecznie polecam, bo to w mojej opinii arcydzieło 👌.

Moja ocena to 9/10.

Karol D. 

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

A Knight's War (2025) - Recenzja

Autopsja Jane Doe (The Autopsy of Jane Doe) 2016 - recenzja

Wpływ kina grozy na muzykę metalową - autorski artykuł