Mother! (2017) - Recenzja



Fabuła: Mieszkające w odosobnieniu małżeństwo prowadzi spokojne, rajskie życie. Ten spokój jednak zostaje przerwany wraz z pojawieniem się w domu dwójki ludzi, którzy coraz pewniej korzystają z gościnności.

Opinia + spoilery: To jest piękne, jak z początku niepozorny film z czasem zamienia się w piękny kawał symbolicznego kina. Ale o swojej interpretacji opowiem na końcu. No więc mamy dwójkę ludzi, których imion przez cały film nie poznajemy i pewnego wieczoru odwiedza ich miejscowy, który najpierw zostaje zaproszony na herbatę, a następnie zatrzymuje się u nich na noc. Następnego dnia przychodzi jego żona, po czym oboje wydają się zostać w tym domu, gdyż nawet gospodarz im mówi, by zostali tak długo, jak chcą. No to czemu nie, zostańmy tu sobie nawet na zawsze, skoro pan domu taki łaskawy, gdyż dom przecież jest duży, prawda? Następnie do domu wbijają synowie nieznajomych i od tego momentu zaczyna się niezła jazda. Po tym gdy dochodzi do tragedii, w domu zaczyna pojawiać się coraz więcej gości, którzy się tam panoszą i robią sobie co chcą, aż czara goryczy się przelewa i zostają z tamtąd przegonieni. Gdy jest już spokój, to małżeństwo decyduje się nawet na dziecko, no i tak przez 9 miesięcy udaje im się kontynuować swój rajski żywot. Ale pewnego dnia okazuje się, że nowa książka wydana przez mężczyznę odniosła sukces i znowu się zaczyna. Nawiedza ich spora grupa paparazzi i innych fanów, wbijają do ich domu i robią w nim rozpierdziel. I to co tutaj się odjaniepawla to jest istna magia. Już nie tylko reporterzy i fani, ale także do ich domu przybywają ludzie ze środowisk przestępczych, gangi, nie gangi, policja, a nawet sataniści, którzy składają ich dziecko szatanowi w ofierze... Tam jest wszystko od wyboru do koloru. Czekałem, aż tam wbije Boxdel z Wojtkiem Golą i zrobią w ich domu kolejną edycję Fame MMA xD. Inwazja domowa na pełnej kurtyzanie. Naprawdę kawał popapranego kina, które zapamiętam na długo. I nie tylko dlatego, że jest ono poschizowane, tylko właśnie dlatego, gdyż została tam zawarta dość mocna symbolika.

Interpretacja: Moim zdaniem wielki dom, który został ukazany w filmie, tak naprawdę przedstawia nasz świat, naszą Ziemię, która z początku była rajem, aż w końcu pojawili się na niej ludzie i zaczęli doprowadzać go do ruiny. Natomiast główny bohater, to personifikacja Stwórcy, który kocha i wielbi gości w swoim domu, do jakich czynów i zbrodni by się nie dopuścili i nawet gdy sekta zabiła i złożyła w ofierze ich dziecko, to on ich tłumaczył i twierdzi, że tak może miało być i może ofiara nie poszła na marne. Wcześniejsza scena, w której brat zabija brata, to odniesienie do opowieści o Kainie i Ablu, a moment, w którym kobieta ma dość i postanawia puścić dom z dymem, to odniesienie do apokalipsy. W ostatniej scenie natomiast widzimy, jak wszystko w domu wraca do stanu z samego początku filmu. To może nam mówić, że po armagedonie życie na świecie odrodzi się na nowo.

Inna, nieco kontrowersyjna interpretacja: Jeśli główny bohater jest w tym filmie personifikacją Stwórcy Najwyższego, to czy jego syn może być personifikacją Chrystusa? Gdyż w końcu według religii Jezus to Syn Boży. W jednej scenie w tym filmie widzimy, jak członkowie sekty zabijają dziecko i wyznawcy żywią się kawałkami ciała niemowlaka. Czy to więc odnosi się do kościoła katolickiego? Parafianie podczas mszy są częstowani opłatkiem, które uchodzi za ciało Jezusa. Czy ten film próbuje nam coś skrycie przekazać? Że kościół to sekta? Bardzo ciekawe debaty można przeprowadzić na temat tego filmu. 

Podsumowując "Mother!" jest dziełem absolutnym, które mocno daje do myślenia. Coś fantastycznego i coś co polecam samemu zobaczyć.

Mona ocena tego filmu to 10/10.

Karol D. 

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

A Knight's War (2025) - Recenzja

Autopsja Jane Doe (The Autopsy of Jane Doe) 2016 - recenzja

Wpływ kina grozy na muzykę metalową - autorski artykuł