Dom, który zbudował Jack (2018) - Recenzja


Fabuła: Kilkanaście lat z życia seryjnego mordercy, który w swoich zbrodniach upatruje mrocznych dzieł sztuki. Jaki kształt nada swojej zbrodni doskonałej?

Opinia: Moja dobra passa do filmów zdecydowanie wróciła, bo to co odkopałem, to istne dzieło. Więc mamy film o gościu, który jest nie tyle seryjnym mordercą, co poprostu jednym wielkim, zwykłym psycholem. W historii Jacka zostaje przedstawione nam pięć incydentów, gdzie to z każdym kolejnym widzimy, jak chory, spaczonym ale też jednocześnie zabójczo inteligentnym człowiekiem jest nasz antybohater. Po zabiciu swoich ofiar typ przekształca swe zbrodnie w jakieś chore dzieła. Przykładowo w jednym z incydentów przywiązuje zwłoki ukatrupionej przez niego kobiety do samochodu i następnie ciągnie je przez całe miasto pozostawiając za sobą jeden wielki, krwawy ślad, który następnie zmywa deszcz, dzięki czemu policja do niego nie dotrze, przez co zostanie bezkarny. A to tylko jeden z wielu porąbanych rzeczy, którymi raczy nas Jack. Reszty spoilerował nie będę, bo to aż nie wypada. Ale powiedzieć muszę, że to jeden z najlepiej napisanych antagonistów w świecie kina grozy. Też pomiędzy rozdziałami jest prowadzony genialny dialog pomiędzy Jackiem, a Verem, w którym ten pierwszy opowiada filozofię swojej natury. Nie ma słów, które by opisały, jakie to wszystko tworzy ze sobą dzieło sztuki. Ale w tytule coś tu mowa o jakimś domie. Tak, zgadza się, w filmie co jakiś czas przejawia się wątek domu, który Jack ma w planach zbudować, ale czego by nie wymyślił, to mu jednak nie pasuje, bo tu materiał nie taki. Dopiero pod koniec starzec mu podpowiada, jakiego materiału użyć i o matko jedyna... Szczęka opadła, jak zobaczyłem, z czego on ten dom zbudował. Następnie po tym dostajemy epilog i o bogowie... To samemu trzeba obejrzeć, by zrozumieć. Co do wad, to takową może być długość filmu, bo trwa aż dwie i pół godziny i trochę czuć ten czas. Ale dla finału warto przez ten film przebrnąć. Zwłaszcza, że ciężko się go nie ogląda. Podsumowując, to jeśli jeszcze nie widzieliście Domu, który zbudował Jack, to polecam nadrobić, bo koło tego dzieła nie można przejść obojętnie nawet na czworaka. Piękne, bezkompromisowe kino.

Moja ocena tego filmu to 9+/10.

Karol D. 

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

A Knight's War (2025) - Recenzja

Autopsja Jane Doe (The Autopsy of Jane Doe) 2016 - recenzja

Wpływ kina grozy na muzykę metalową - autorski artykuł