Droga Bez Powrotu: Geneza ("The Wrong Turn: The Foundation") 2021 - recenzja


"Droga Bez Powrotu: Geneza" (oryginalny tytuł: „Wrong Turn: The Foundation”) z 2021 roku to reboot popularnej serii horrorów zapoczątkowanej w 2003 roku. Reżyser Mike P. Nelson i scenarzysta Alan B. McElroy, który napisał również scenariusz do oryginału, oferują nową interpretację klasycznej opowieści o grupie młodych ludzi wplątanych w śmiertelnie niebezpieczną grę w dziczy.

Fabuła filmu podąża za grupą przyjaciół, którzy wybierają się na wycieczkę w góry Appalachów. Ignorując ostrzeżenia mieszkańców miasteczka, schodzą z wytyczonych szlaków, by odkryć piękno natury na własnych zasadach. Szybko jednak odkrywają, że wchodzą na terytorium tajemniczej społeczności znanej jako „Fundament”, żyjącej w odizolowaniu od reszty świata i kierującej się własnym, brutalnym kodeksem.

Jednym z najbardziej uderzających aspektów „Drogi Bez Powrotu: Geneza” jest jego odmienność w stosunku do poprzednich części serii. Zamiast skupiać się na kanibalistycznych mutantach, film wprowadza nową antagonistyczną siłę w postaci „Fundamentu”, społeczności opartej na surowych zasadach przetrwania, której członkowie nie cofają się przed niczym, by chronić swój sposób życia. To podejście dodaje filmowi warstwę społeczno-polityczną, której brakowało w poprzednich częściach.

Film z powodzeniem buduje napięcie i niepokój, wykorzystując klaustrofobiczne scenerie gór oraz surowe, brutalne starcia między bohaterami a członkami „Fundamentu”. Reżyser Mike P. Nelson umiejętnie tworzy atmosferę niepewności i zagrożenia, która sprawia, że widzowie do końca nie są pewni, jak potoczą się losy bohaterów.

Aktorsko film stoi na przyzwoitym poziomie. Charlotte Vega w roli głównej bohaterki, Jen, wypada przekonująco, przechodząc od niewinnej turystki do zdecydowanej, zdeterminowanej kobiety walczącej o przetrwanie. Warto również wspomnieć o Billu Sage'u, który w roli przywódcy „Fundamentu” wprowadza do filmu aurę grozy i nieprzewidywalności.

Jednak „Droga Bez Powrotu: Geneza” ma także swoje słabsze strony. Chociaż nowa koncepcja antagonisty jest interesująca, film momentami traci impet, a niektóre wątki wydają się rozwleczone lub zbyt przewidywalne. Mimo próby dodania głębszego przekazu, fabuła nie zawsze utrzymuje równowagę między horrorem a dramatem, co może powodować u widza poczucie niedosytu.

Zakończenie filmu jest dość kontrowersyjne i może podzielić widzów. Zamiast typowego dla gatunku brutalnego finału, reżyser decyduje się na rozwiązanie, które stawia na ambiwalencję i moralne dylematy, co dla jednych może być oryginalne, a dla innych rozczarowujące.

Podsumowując, „Droga Bez Powrotu: Geneza” to interesująca próba odświeżenia kultowej serii horrorów, która wprowadza nowe pomysły i zmienia dotychczasowe schematy. Choć film ma swoje wady, z pewnością dostarcza dawkę napięcia i przerażenia, której oczekują fani gatunku. To solidna produkcja, która może przypaść do gustu zarówno miłośnikom serii, jak i tym, którzy szukają czegoś nowego w świecie horroru.

~Smiley~

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

A Knight's War (2025) - Recenzja

Autopsja Jane Doe (The Autopsy of Jane Doe) 2016 - recenzja

Wpływ kina grozy na muzykę metalową - autorski artykuł