Najście (2007) - Recenzja


Fabuła: Ciężarna Sarah ulega wypadkowi samochodowemu, w którym ginie jej partner. Kilka miesięcy później kobieta wciąż zmaga się z niedawną stratą. Pewnego wieczoru w jej domu nachodzi ją tajemnicza kobieta, która zamienia jej spokojną noc w krwawy koszmar.

Opinia + spoilery: No więc mamy horror z kategorii "inwazja domowa", który w ojej opinii jest mega ciekawy. Od początku, do końca film się nie patyczkował, jeśli chodzi o przemocowe sceny. W dodatku film jest dosyć kameralny, bo od momentu przejścia akcji do domu bohaterki jej miejsce się nie zmienia. Mamy jedynie kilka mniejszych segmentów w okolicy domu. Więc naprawdę wielki plus za to, że od momentu rozpoczęcia tej już krwawej akcji film potrafił podtrzymać tą moją ciekawość. Ale to może dlatego, że co moment pojawiały się jakieś kolejne postacie, które po chwili ginęły i tyle z nich było. Ale to uważam za plus, ponieważ jest to przykład, jak dobrze wykorzystać te kartonowe postacie, które mają sobie poprostu wejść, kropnąć i tyle. Też na plus z wykorzystaniem motywu ciąży kobiety, która na dodatek jest bliska porodu, bo to dodało pikanterii akcji dziejącej się w domu. I tak mi zleciała ta ponad 1:20h. Z takich drobnych baboli to od czasu do czasu pokazywał nam się na ekranie ulepiony z efektów kumputerowych szkrab, którego Sarah nosiła pod sobą. Z jednej strony okey, fajnie, bo pokazywali, co w danym momencie dziecko tam przeżywa, ale z drugiej strony jest tak źle zrobione, że jasny gwint. Nawet mamy jedną scenę, w której matka przysypia na fotelu bujanym i śni jej się, że jej dziecko z ryja wyskakuje. Poschizowana, ale eh... To CGI zakuło w oko. Ale okey, to był rok 2007. Czego tu wybitnego się spodziewać? Przejdźmy do tych fajniejszych scen, a jedna z nich jest zaraz pod koniec filmu, gdzie to napastniczka klęczy nad naszą pokieraszowaną bohaterką i odpala papierosa. Wkłada se tego peta do mordy, odpala zapalniczkę, a Sarah bierze jakiś dezodorant i jej psika w twarz, przez co jej się łeb zapalił. Piękne. A o co chodzi z antagonistką? Poprostu okazuje się, że brała udział w wypadku samochodowym i to był ten sam wypadek, w którym na początku zginął partner głównej bohaterki. W wyniku wypadku tamta straciła swoje dziecko, co odbiło się mocno na jej psychice, więc w zamian przyszła po dziecko Sary. Podsumowując, to film w mojej opinii jest serio dobry, a wielbicielom krwawego kina polecam nadrobić.

Moja ocena tego filmu to 6/10.

Karol D. 

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

A Knight's War (2025) - Recenzja

Autopsja Jane Doe (The Autopsy of Jane Doe) 2016 - recenzja

Wpływ kina grozy na muzykę metalową - autorski artykuł